No jakoś wielkiego wrażenia nie robi. Fajna sprawa owszem, ale jakie pieprznąć wszystko i wyjechać w Szweckie Bieszczady. Zwyczajna prowincja u nich, no może trochę głębsza. Domek i ziemie po babci, pewnie hajs od rodziców, łał szalona. Z drugiej strony, zarabia na takiej prowincji z youtuba, świat to jednak globalna wioska.
Zaś ten cały kulning też nie robi wrażenia. O tak se laska śpiewa i krówki przybiegają. Jak ktoś był w Pszczynie, tam jest hodowla żubrów koło zamku. Jak jest pora karmienia i usłyszą jak ktoś poruszy paśnik, to lecą z kilkuset metrów. Moja babcia nie musiała się nawet trudzić i wydzierać. Wychodziła za stodoły, pokazywała się i krowy same się kumały, że kolacja już czeka.
Mimo wszystko fajna przygodę mieliście pewnie, zawszę lepiej to niż nie robić nic ciekawego. Pozdrawiam.