Najbardziej lubię wypowiedzi takich osób jak Ty wudun.
Za nauke się weźmy, na pedagogikę nie idźmy.
Przykro mi to mówić, ale pedagogika jest równie istotnym elementem kultury i nauki jak architektura. Bowiem gdyby nie rozwój pedagogiki właśnie, w szkole uczyłbyś się łaciny na pamięć, śpiewu chóralnego, arytmetyki (dotyczącej podstawowych rachunków dodawania, odejmowania mnożenia i dzielenia - nic więcej), geografii, która tak naprawdę polegałaby na nauce o krainach przedstawionych w Biblii - przykro, ale tak własnie wyglądało średniowieczne nauczanie i gdyby nie rozwój oświaty i pedagogiki nadal by takie było. A no i zapomniałem wspomnieć o wyjątkowym karaniu cielesnym i sianiu terroru. A więc, zwyczajnie nie pierdol.
Nie ma bowiem realistycznego systemu wartościowania studiów - każda gałąź nauki wyodrębniła się, ponieważ istniało na to zapotrzebowanie.
Problem z pracą i godnym bytowaniem leży w tym, co sam reprezentujesz tutaj nam.
Mówisz: wziąć się za naukę.
Właśnie! Zrobił się olbrzymi bum na tytuły naukowe, każdy musi mieć magistra żeby móc zamiatać, choć tą samą czynność równie dobrze, a stawiam, że nawet lepiej wykona osoba po niepełnym średnim.
I przez imperatyw społeczny jakim jest zdobywanie coraz to nowszych tytułów naukowcy - przestają one mieć znaczenie. Przeciętny, statystyczny polak musi mieć magistra lub wykształcenie zawodowe, aby pracować w urzędzie miasta przy odgarnianiu liści w parku. Musi mieć, choć równie dobrze moglibyśmy obniżyć poprzeczkę i taką pracę zlecić osobie z wykształceniem podstawowym.
I bezrobocie byłoby mniejsze.
Przez obecną sytuację dawna klasa pracowników fizycznych stała się marginesem społecznym pozbawionym wykształcenia i pracy, zaś osoby o niskich tytułach naukowych zastąpili ją stając się pracownikami fizycznymi.
Wybacz, ale obecnie, świadomie myśląc, gdybym miał wybór iść do zawodówki i jebnąć sobie zawód mechanika (prowadząc swój warsztat, zatrudniając dwóch mechaników i pracownika biurowego spokojnie 10 tys zostaje) niż iść do liceum, następnie na studia i po magistrze, pracować za najniższą krajową w podrzędnym barze jako kelner.
Nie warto tracić kilku lat na naukę, która w obecnych sytuacjach w ogóle się nie zwróci.
To już nie jest inwestycja w siebie. Brakuje pracowników fizycznych i dopóki się oni nie znajdą, ich rolę pełnić będą magistrowie i doktorowie.