Kilka dni temu jadąc autobusem, byłem świadkiem ciekawego wydarzenia. Podczas podróży środkiem warszawskiej komunikacji miejskiej natknąłem się na wycieczkę przedszkolaków (albo innych szkrabów w podobnym wieku). Jako, że cała sytuacja miała miejsce w Warszawie, to z ośmiorga dzieci jedno było Azjatą, a drugie - Murzynem.
Czarnoskóry dzieciak (a raczej jego rodzice), ubrany w strój F.C Barcelony, bardzo poważnie podszedł do wyprawy do ZOO. Jedzenia zapakował na kilka dni i zaczął je pałaszować już w busie zmierzającym na Pragę. Opędzlował kilka ciastek, podkablował kilku kumpli i z dumą wyciągnął kolejną zdobycz - jajko niespodziankę. Oczywiście, najważniejsza w całym jajku, jest zabawka.
Kiedy Murzyniątko otwarło plastikowy pojemniczek zbladło. Gdy wyjął na wierzch gadżet pół autobusu wstrzymało oddech - murzyn dostał małpę i palmę do zabawy. Nie wiem, jak często takie zabawki można znaleźć, ale prawdopodobieństwo, iż trafi to murzyn jadący do ZOO jest naprawdę małe. A może sprzedawca był rasistą?
Czarnoskóry dzieciak (a raczej jego rodzice), ubrany w strój F.C Barcelony, bardzo poważnie podszedł do wyprawy do ZOO. Jedzenia zapakował na kilka dni i zaczął je pałaszować już w busie zmierzającym na Pragę. Opędzlował kilka ciastek, podkablował kilku kumpli i z dumą wyciągnął kolejną zdobycz - jajko niespodziankę. Oczywiście, najważniejsza w całym jajku, jest zabawka.
Kiedy Murzyniątko otwarło plastikowy pojemniczek zbladło. Gdy wyjął na wierzch gadżet pół autobusu wstrzymało oddech - murzyn dostał małpę i palmę do zabawy. Nie wiem, jak często takie zabawki można znaleźć, ale prawdopodobieństwo, iż trafi to murzyn jadący do ZOO jest naprawdę małe. A może sprzedawca był rasistą?