dziś na estakadzie pod górkę brałem babkę z prawej strony, bo jechała lewym 40km/h , gdzie ograniczenie było do 70. przedwczoraj widziałem, jak babka skręcając w prawo pierdolnęła na pasach pieszego. mam jedną koleżankę, która swoim golfem trójką zapierdala zawsze ile fabryka dała. sucho, mokro, ślisko, dziury, zakręty - zawsze pełna pizda. na dodatek całą zimę jeździła bez nawiewu na szybę, to sobie wyobraźcie, jaką miała widoczność. nie wiem, jakim cudem jeszcze się nie rozjebała. kiedyś inna koleżanka mało nie wjebała się w dzika, którego ja widziałem w momencie, gdy wszedł na jezdnię. ona zobaczyła go dopiero, gdy krzyknąłem 'hamuj kurwa' czyli jakieś 20 metrów przed nim. mam też jedną koleżankę, która jeździ lepiej niż niejeden facet, no ale jednak większość bab nie nadaje się na kierowców.
ale z drugiej strony z facetami też nie jest wesoło. mam dwóch braci, obydwaj mają się za mistrzów kierownicy. pomijając jakieś drobniejsze stłuczki, to jeden ma na koncie dachowanie - na szczęście w szczerym polu, gdzie w nic nie przyjebał, tylko sobie pokoziołkował. drugi w tamtym roku tak się rozkurwił, że 2 miesiące leżał nieprzytomny, a uratowało go tylko to, że nie miał zapiętych pasów bo z samochodu nie zostało nic.