Opowiem Wam historię, prawdziwą...
Kiedyś zdarzyło mi się podróżować z parą studentów pociągiem. Ja wtedy miałem może 16 lat. Podróż (jak to PKP) ciągnęła się godzinami więc zaczeliśmy tak sobie gadać. Opowiedzieli mi o swoim wyjeździe do USA. Wyjechali sobie zarobić, nauczyć się rozmawiać itd itp. Jedną z rzeczy, które najbardziej ich wstrząsnęły było zachowanie Murzynów.
Powiedzieli mi, że tak im odjebało, są tak pewni siebie i tak chronieni przez sądy w USA, że kpią sobie z białych. Opowiedzieli mi hitorię z czarnuchem jak poszedł do jednej z najlepszych restauracji zamówił danie, pożarł cały talerz, po czym zawołał kelnera, zjebał go, że było wstrętne i nic nie zapłaci. Sytuacja w stanach jest taka, że za wszelkie przestępstwa na tle rasowym są wyjątkowo ostro karane, więc kelner przeprosił go i przyniósł dokładkę.
Ci młodzi ludzie, których wtedy poznałem byli całkiem normalną parą, chociaż krótko ich znałem wyglądali na dobrych, młodych ludzi. Powiedzieli oni jednak, że po tym wyjeździe znienawidzili amerykańskich murzynów.
I jak tu nie być rasistą?