W środę byłam w Amsterdamie na małej wycieczce. Po całym dniu łażenia stwierdziłyśmy z koleżanką, że przydałoby się coś zjeść. Jako, że mam uraz do jedzenia w nieznanych knajpkach, szukałyśmy czegoś popularnego, bezpieczniejszego i bardziej neutralnego niż specyfiki tureckiej kuchni. Znalazłyśmy jakieś New York Pizza i postanowiłyśmy tam wstąpić. Zdziwiło mnie, że sprzedawcą był ciapaty, ale w Holandii jest ich ty tyle, że to żadna nowość, więc uśpiłam czujność. Zamówiłyśmy po kawałku pizzy (swoją drogą była bardzo słaba) i skonsumowałyśmy w "lokalu". Przy wyjściu zorientowałam się, że coś jest nie tak - otóż nieumyślnie odwiedziłyśmy ciapacką kebabownię ulokowaną w taki sposób, że wydawało się, że wchodzi się do tego New York Pizza, a w rzeczywistości lądowało się w złudnie podobnej muslimskiej knajpie z pizzami, kebabami i jakimiś dziwnymi rzeczami... Tak więc sprytne ciapasy korzystały na reklamie sąsiadującej z NYP, ściągając niewinnych klientów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że oczywiście złapały mnie dolegliwości żołądkowe i miałam 2 dni nudności i bólu brzucha po tej jebanej pizzy. U brudasów to było do przewidzenia. Po tym incydencie jeszcze bardziej ich nie lubię.
PS. Dla rozjaśnienia - mieszkam na holandii, stąd MAŁA wycieczka do Amsterdamu.
PS. Dla rozjaśnienia - mieszkam na holandii, stąd MAŁA wycieczka do Amsterdamu.