Witam. Dziś słów kilka o upadku najlepszego polskiego zespołu lat 80-tych. Historia jest burzliwa, lecz prawdziwa i dyskusyjna. Zacznijmy od filmu, w którym pokażę co i jak.
[video] [/video]
i część druga.
Parę fotek:
Z wikipedii
Kombi – polski zespół muzyczny, założony w 1976 roku przez Sławomira Łosowskiego. Grupa wykonywała początkowo muzykę blues rockową, a w latach 70. kojarzona była jako sztandarowy zespół Muzyki Młodej Generacji[1]. Od II połowy 1982 roku aż do rozpadu blisko 10 lat później nagrywała utwory elektroniczne, spod znaku synth popu. Najpopularniejsze piosenki Kombi to "Słodkiego miłego życia", "Nasze randez-vous", "Black and White", "Kochać cię - za późno", "Nie ma zysku" i "Przytul mnie".
Sławomir Łosowski w wywiadzie dla tygodnika "Bandera" z 25 maja 1985:
Na początku lat siedemdziesiątych zainteresowałem się muzyką syntezatorową. Wspólnie z przyjaciółmi elektronikami przerabialiśmy tradycyjne organy elektronowe. Pewne udoskonalenia i dodatkowe urządzenia otwierały nowe, ciekawe możliwości brzmieniowe, a muzyka, którą graliśmy, zaczęła podążać w kierunku fuzji jazzu i elektroniki.
Pod koniec 1982 roku z nowym perkusistą Jerzym Piotrowskim powstał pierwszy w pełni utwór elektroniczny zespołu pod tytułem "Inwazja z Plutona", zaś w 1983 roku "Linia życia", zespół równocześnie nagrywał materiał na trzecią płytę, Nowy rozdział. Nagrania te utrzymane były w zupełnie innej stylistyce, nawiązywały do muzyki elektronicznej i synth popu, a wykorzystano w nich perkusję elektroniczną Simmons (model SDS V). Album, wydany w roku 1984, okazał się dużym sukcesem i zawierał wielkie przeboje "Słodkiego miłego życia", "Nie ma zysku" i "Kochać cię za późno". Na XXI Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zespół wielokrotnie bisował z piosenką "Słodkiego miłego życia" i zdobył nagrodę publiczności.
Na rok 1991 przypadło 15-lecie działalności muzycznej Kombi. Wydany został album The Best of Kombi z 16 największymi przebojami w nowych wersjach. W lipcu w Sopocie odbył się legendarny koncert z okazji jubileuszu, który został sfilmowany i wyemitowany przez TVP. Do zespołu jako perkusista dołączył Tomasz Łosowski, syn Sławomira. Na początku 1992 roku grupa wyjechała po raz kolejny do Ameryki - tam jednak podjęta została decyzja o rozwiązaniu grupy. Kombi zagrało jeszcze kilka koncertów, a ostatni z nich został wydany na płycie.
W roku 2003 powołano do życia (jednak bez udziału i wiedzy założyciela – Sławomira Łosowskiego), zespół o nazwie Kombii. Od roku 2004 Sławomir Łosowski wraz ze swoim synem Tomaszem i wokalistą Zbigniewem Filem występuje w zespole Łosowski.
Link do artykułu z opisem rozpadu Kombi:
http://kombiitoniekombi.blog.onet.pl/
U szczytu sławy legendarny lider zespołu Kombi zakończył muzyczną karierę. Poświęcił się chorej na stwardnienie rozsiane żonie. To dopiero szlachetność!
No i na koniec historia ogólna:
W latach 70. graliśmy czasem także do tzw. kotleta. Wokalistką Kombi na te okazje była moja żona Monika. Na jednym z wyjazdów, chyba w 1981 roku, zepsuł nam się samochód. Była zima. Wszyscy się rozchorowali, a żona wylądowała w szpitalu. Diagnoza była okrutna - stwardnienie rozsiane...
Moje życie gwałtownie skręciło w nieznanym mi wcześniej kierunku. W miarę postępu choroby żony brakowało mi czasu na pracę. Pod koniec lat 80. musiałem podjąć się budowy domu, bo mieszkaliśmy w fatalnych warunkach. Przez trzy lata budowy i wypraw z żoną do różnych szpitali zabrakło mi czasu na przygotowanie materiału na nową płytę. Ale propozycje koncertowe nadal były.
Na początku 1992 roku wylecieliśmy do USA. Tam któregoś dnia Grzegorz Skawiński powiedział mi, że odchodzi od zespołu. Pamiętam jego zdziwioną minę, kiedy nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Po powrocie z USA pojawili się nowi obiecujący kandydaci na nowego wokalistę Kombi, ale przesłuchiwałem ich bez przekonania. Widziałem pogarszający się stan żony i czułem, że jeśli teraz zaangażuję się w pracę z nowym składem, to nie podołam jednocześnie innym wyzwaniom. W końcu podjąłem decyzję, że zawieszam na jakiś czas Kombi.
Zarejestrowałem firmę i zacząłem pracować, prowadząc własne studio i nagłośnienie. Prawie nie wychodziłem z domu. Na początku lat 90. nagrałem jeszcze z synem CD "Nowe narodziny", a potem nastąpiło kilka trudnych lat... Żona zupełnie przestała chodzić, mówić, wymagała ciągłej opieki, trzeba było ją nawet karmić. W końcu lat 90. znalazła się osoba, która zaczęła pomagać w opiece nad chorą i mogłem zacząć myśleć o ewentualnym powrocie do grania. Wtedy już myślałem tylko o reaktywacji ostatniego składu Kombi. Mój powrót do muzyki niejako "wymusili" fani Kombi, po hucznej promocji medialnej tzw. KOMBII. Więc wróciłem do koncertowania, aby mogli słuchać utworów Kombi w oryginalnym wykonaniu. Już od 2004 roku gram z nowym składem. Wydałem też nowy album "Zaczarowane miasto"...
W przyszłym roku przypada okrągła - 45. rocznica mojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotuję na koncerty specjalny program.
Jestem spełnionym i szczęśliwym człowiekiem, mimo trudnej sytuacji z chorą żoną. Tak naprawdę to sytuacja rodzinna, a nie kariera, jest moim życiowym zadaniem. Wierni fani nie pozwalają mi jednak zejść ze sceny i dzięki nim czuję mobilizację do pracy.
Jako serdeczny fan zespołu Kombi, szanuję pana Sławka a gnoja Skawińskiego należy no właśnie co?? Zdecydujcie sami!
[video] [/video]
i część druga.
Parę fotek:
Z wikipedii
Kombi – polski zespół muzyczny, założony w 1976 roku przez Sławomira Łosowskiego. Grupa wykonywała początkowo muzykę blues rockową, a w latach 70. kojarzona była jako sztandarowy zespół Muzyki Młodej Generacji[1]. Od II połowy 1982 roku aż do rozpadu blisko 10 lat później nagrywała utwory elektroniczne, spod znaku synth popu. Najpopularniejsze piosenki Kombi to "Słodkiego miłego życia", "Nasze randez-vous", "Black and White", "Kochać cię - za późno", "Nie ma zysku" i "Przytul mnie".
Sławomir Łosowski w wywiadzie dla tygodnika "Bandera" z 25 maja 1985:
Na początku lat siedemdziesiątych zainteresowałem się muzyką syntezatorową. Wspólnie z przyjaciółmi elektronikami przerabialiśmy tradycyjne organy elektronowe. Pewne udoskonalenia i dodatkowe urządzenia otwierały nowe, ciekawe możliwości brzmieniowe, a muzyka, którą graliśmy, zaczęła podążać w kierunku fuzji jazzu i elektroniki.
Pod koniec 1982 roku z nowym perkusistą Jerzym Piotrowskim powstał pierwszy w pełni utwór elektroniczny zespołu pod tytułem "Inwazja z Plutona", zaś w 1983 roku "Linia życia", zespół równocześnie nagrywał materiał na trzecią płytę, Nowy rozdział. Nagrania te utrzymane były w zupełnie innej stylistyce, nawiązywały do muzyki elektronicznej i synth popu, a wykorzystano w nich perkusję elektroniczną Simmons (model SDS V). Album, wydany w roku 1984, okazał się dużym sukcesem i zawierał wielkie przeboje "Słodkiego miłego życia", "Nie ma zysku" i "Kochać cię za późno". Na XXI Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu zespół wielokrotnie bisował z piosenką "Słodkiego miłego życia" i zdobył nagrodę publiczności.
Na rok 1991 przypadło 15-lecie działalności muzycznej Kombi. Wydany został album The Best of Kombi z 16 największymi przebojami w nowych wersjach. W lipcu w Sopocie odbył się legendarny koncert z okazji jubileuszu, który został sfilmowany i wyemitowany przez TVP. Do zespołu jako perkusista dołączył Tomasz Łosowski, syn Sławomira. Na początku 1992 roku grupa wyjechała po raz kolejny do Ameryki - tam jednak podjęta została decyzja o rozwiązaniu grupy. Kombi zagrało jeszcze kilka koncertów, a ostatni z nich został wydany na płycie.
W roku 2003 powołano do życia (jednak bez udziału i wiedzy założyciela – Sławomira Łosowskiego), zespół o nazwie Kombii. Od roku 2004 Sławomir Łosowski wraz ze swoim synem Tomaszem i wokalistą Zbigniewem Filem występuje w zespole Łosowski.
Link do artykułu z opisem rozpadu Kombi:
http://kombiitoniekombi.blog.onet.pl/
U szczytu sławy legendarny lider zespołu Kombi zakończył muzyczną karierę. Poświęcił się chorej na stwardnienie rozsiane żonie. To dopiero szlachetność!
No i na koniec historia ogólna:
W latach 70. graliśmy czasem także do tzw. kotleta. Wokalistką Kombi na te okazje była moja żona Monika. Na jednym z wyjazdów, chyba w 1981 roku, zepsuł nam się samochód. Była zima. Wszyscy się rozchorowali, a żona wylądowała w szpitalu. Diagnoza była okrutna - stwardnienie rozsiane...
Moje życie gwałtownie skręciło w nieznanym mi wcześniej kierunku. W miarę postępu choroby żony brakowało mi czasu na pracę. Pod koniec lat 80. musiałem podjąć się budowy domu, bo mieszkaliśmy w fatalnych warunkach. Przez trzy lata budowy i wypraw z żoną do różnych szpitali zabrakło mi czasu na przygotowanie materiału na nową płytę. Ale propozycje koncertowe nadal były.
Na początku 1992 roku wylecieliśmy do USA. Tam któregoś dnia Grzegorz Skawiński powiedział mi, że odchodzi od zespołu. Pamiętam jego zdziwioną minę, kiedy nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Po powrocie z USA pojawili się nowi obiecujący kandydaci na nowego wokalistę Kombi, ale przesłuchiwałem ich bez przekonania. Widziałem pogarszający się stan żony i czułem, że jeśli teraz zaangażuję się w pracę z nowym składem, to nie podołam jednocześnie innym wyzwaniom. W końcu podjąłem decyzję, że zawieszam na jakiś czas Kombi.
Zarejestrowałem firmę i zacząłem pracować, prowadząc własne studio i nagłośnienie. Prawie nie wychodziłem z domu. Na początku lat 90. nagrałem jeszcze z synem CD "Nowe narodziny", a potem nastąpiło kilka trudnych lat... Żona zupełnie przestała chodzić, mówić, wymagała ciągłej opieki, trzeba było ją nawet karmić. W końcu lat 90. znalazła się osoba, która zaczęła pomagać w opiece nad chorą i mogłem zacząć myśleć o ewentualnym powrocie do grania. Wtedy już myślałem tylko o reaktywacji ostatniego składu Kombi. Mój powrót do muzyki niejako "wymusili" fani Kombi, po hucznej promocji medialnej tzw. KOMBII. Więc wróciłem do koncertowania, aby mogli słuchać utworów Kombi w oryginalnym wykonaniu. Już od 2004 roku gram z nowym składem. Wydałem też nowy album "Zaczarowane miasto"...
W przyszłym roku przypada okrągła - 45. rocznica mojej pracy artystycznej. Z tej okazji przygotuję na koncerty specjalny program.
Jestem spełnionym i szczęśliwym człowiekiem, mimo trudnej sytuacji z chorą żoną. Tak naprawdę to sytuacja rodzinna, a nie kariera, jest moim życiowym zadaniem. Wierni fani nie pozwalają mi jednak zejść ze sceny i dzięki nim czuję mobilizację do pracy.
Jako serdeczny fan zespołu Kombi, szanuję pana Sławka a gnoja Skawińskiego należy no właśnie co?? Zdecydujcie sami!
______________
W Wenecji na gondoli pewna para się pierdo... ŻOŁNIERZU WRÓĆ! się kołysze bo zakłóca nocną ciszę