Wiem, że to nie u nas, ale nienawidzę tych jebanych terrorystów na dwóch kółkach. Zaraz odezwą się głosy, że mają takie same prawa jak kierowcy samochodów. Kurwa wiem, że mają, ale niech dotrze do ich zakutych łbów, że oprócz praw posiadają również obowiązki, nakazy i zakazy. Obowiązek jazdy z prawej strony, respektowanie znaku B-9, zakaz jazdy po chodnikach (z wyjątkami), zakaz przejeżdżania przez jednię na przejściach dla pieszych (nie mówię o przejazdach rowerowych), obowiązek korzystania ze ścieżki rowerowej (i kodeks nie mówi nic, że jemu lepiej się jedzie jezdnią, jak mi nie pasuje dziurawa jezdnia to mam popierdalać samochodem po chodniku?).
Poza tym, u tych ludzi występuje podobny do wyborców JKM brak instynktu samozachowawczego poprzez niestosowanie podstawowej zasady kodeksu drogowego - zasady ograniczonego zaufania. Co mi kurwa po tym, że będąc w prawie i widząc potencjalne zagrożenie na siłę egzekwuję swoje prawa. Klientowi w puszce nic nie będzie, a rowerzysta skończy jako warzywo.
Więc chuj w dupę wszystkim drogowym terrorystom, aby całe życie byli zmuszeni jeździć rowerami ze zdjętymi siodełkami.