Film był zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami
Szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym za młodu – na pewno przyjemniej by nam się filmy o Freddy'm Kruegerze oglądało. W latach 70. azjatyccy emigranci, którzy osiedli w Stanach Zjednoczonych zaczęli skarżyć się na niewyobrażalnie straszne koszmary, które nieustannie ich nękały.
Niektóre z ofiar tych snów, nigdy się nie obudziły. Niedługo potem podobną przypadłość zaobserwowano w Singapurze, gdzie odnotowano dziesiątki zgonów podczas snu. Najczęściej ofiarami są osoby pomiędzy 19 a 57 rokiem życia.
Lekarze do dziś nie ustalili co jest przyczyną Syndromu Azjatyckiej Śmierci, tymczasem mieszkańcy Laosu uważają, że za tajemniczymi zgonami stoi dab tsuam – zły demon.
Wiele potencjalnych ofiar bało się zasnąć i siłą zmuszali się do pozostawania przytomnymi. Brzmi znajomo?
Co naprawdę miało miejsce na Elm Street?
Freddy z upodobaniem szlachtuje dzieci na ulicy Elm (ang. wiąz) - to, jakby nie patrzeć, jego dzielnica. Wes Craven, reżyser „Koszmaru z ulicy Wiązów” wcale nieprzypadkowo wybrał tę akurat nazwę. W 1963 roku w Dallas zamordowany został prezydent USA – John Fitzgerald Kennedy. Do zamachu doszło w momencie, kiedy samochód z głową państwa przejeżdżał przez ulicę Elm.
Wytwórnie uznały, że horror o mordercy ze snów nie będzie straszny.
Scenariusz filmu krążył po Hollywood przez trzy lata, zanim ostatecznie mała, niezależna wytwórnia New Line Cinema zainteresowała się nim. Od początku planowano zaangażować w ten projekt Charliego Sheena. Młody, niezbyt wówczas jeszcze znany, aktor zażądał 3000 dolarów za tydzień pracy na planie, co było dla twórców „Koszmaru z ulicy Wiązów” kwotą astronomiczną... Obecnie gwiazdor z „Plutonu” zarabia przeszło milion dolarów za jeden odcinek serialu, w którym występuje.
Johny Depp zagrał w filmie dzięki córce reżysera
Skoro wytwórnię nie było stać na Sheena, Wes Craven rozpoczął poszukiwania innego aktora na to wolne miejsce. Jego córka nalegała, aby dać tę rolę Johnny'emu Deppowi. Reżyser mocno kręcił nosem. Zmiękł dopiero wtedy, gdy zasugerowano mu, że obecność w filmie tego młodego aktora może przyciągnąć do kin watahy zakochanych w nim dziewcząt. Była to pierwsza rola Deppa.Johnny przyszedł na casting w towarzystwie swojego kolegi - Jackiego Earle Haley'a i zgarnął mu rolę sprzed nosa. Wiele lat później Haley zagrał samego Kruegera w remake'u „Koszmaru z ulicy Wiązów” (niestety, film był cienki jak kompot z desek).
Inspiracją do wizerunku Freddy'ego była... pizza
Z taką wiedzą na pewno inaczej byśmy patrzyli na tę szkaradną twarz... Człowiek odpowiedzialny za upiorny makijaż mordercy ze snów – David Miller, doznał olśnienia podczas obiadu. Konsumował wówczas pizzę z pepperoni. Natchniony artysta zamiast pałaszować danie zaczął w posiłku dłubać. Efektem tego był prototyp oblicza Kruegera. Miller odpisał sobie tę pizzę od wydatków jako koszt pracy. W dalszym procesie tworzenia wizerunku bohatera, charakteryzator korzystał ze szpitalnych zdjęć ofiar pożarów.
Za dużo krwi!
Nie, to wcale nie zarzut cenzorów, tylko ekipy, która przeklinała pomysł kręcenia jednej z najbardziej obecnie znanych scen z filmu. Aby wiarygodnie przedstawić zabójstwo postaci granej przez Johnny'ego Deppa, zbudowano specjalną, obracającą się do góry nogami sypialnię. Do stworzenia fontanny krwi wykorzystano prawie 2000 litrów sztucznej krwi! Posoki było tak dużo, że dosłownie wylała się ona z planu zdjęciowego i zbryzgała zarówno zaskoczoną ekipę filmową, jak i elektroniczny sprzęt. W efekcie tego siadło zasilanie i przez parę chwil filmowcy stali w ciemnościach skąpani krwią od stóp do głów.
Freddy Krueger przeraził wszystkich
Nikt nie spodziewał się tego, że film nakręcony za niecałe 2 miliony dolarów odniesie tak wielki sukces. Nikt się również nie spodziewał, że postać Kruegera tak bardzo przerazi widzów. W Finlandii wyświetlanie „Koszmaru z ulicy Wiązów” zostało zakazane, a w Niemczech film trafił do kin w wersji drastycznie okrojonej przez cenzorów. Ze sklepów zniknęły też figurki przedstawiające Freddy'ego – dzieci wariowały ze strachu na ich widok.