drodzy specjaliści od prawa. Ostatnio w Polsce sąd w jednej ze spraw orzekł, że kierowca nie ma obowiązku przewidywania, że inni uczestnicy będą łamać prawo. Co więcej on może zakładać, że każdy stosuję się do prawa o ruchu drogowym. Zasada ograniczonego zaufania nie oznacza, że jak widzę na horyzoncie auto to mam przewidzieć, że nim może jechać chory sebix z syndromem małego siurka i będzie jechał 250km/h na wiejskiej drodze.
Oznacza ona na przykład, że jak skręcam i puszcza mnie kierowca, któremu mam ustąpić pierwszeństwo to nie ufam mu bezgranicznie tylko upewniam się, że on mnie na pewno puszcza i mogę bezpiecznie przejechać.
W powyższej sytuacji kierowca samochodu w świetle tego orzeczenia jest niewinny bo pojebs na motorze złamał przepisy i zapierdalał na złamanie karku.
Sory misiaczki ale musicie wreszcie się z tym pogodzić. Jeśli jedziecie jak pojebańcy i normalnie jadący kierowca nie przewidzi, że jedziecie jak pojeby i was/wy w niego przyjebiecie to wy odpowiecie za spowodowanie wypadku. I choćby wam tata wynajął najlepszego prawnika w Polsce to i tak was czeka rano robienie lachy gitowi i wypłukiwanie czarną kawą sera z pomiędzy zębów.