piotrek_poldek napisał/a:
A od kiedy to jedno drugie wyklucza ? Jest to typowy problem współczesnych gimboateistów. Masz jakieś swoje chore urojenia na temat religii i dorabiasz do tych urojeń ideologie.
Ewolucja moze i nie wyklucza istnienia istoty wyzszej ktora wszystko zapoczatkowala... ale podwaza brednie
obecnych religii i temu nijak juz nie zaprzeczycz.
To sa bajki glupich, zabobonnych ludzi, wierzacych w jakies magiczne rytualy majace zagwarantowac szczescie i ucieczke od nieuchronnej smierci, bo praktycznie na tym to obecnie polega.
Jakby przyszedl do was znajomy i powiedzial, ze widzial boga to byscie go wysmiali, ale bajka o tym, ze kilka tysiecy lat temu, jakis pastuch widzial boga, to juz jest niepodwazalna prawda.
Nabijanie sie z ich glupoty, jest tym samym co nabijanie sie z glupoty tych od kultu cargo.
Nawet teoria inteligentnego projektu, czyli tak zwana "sterowana ewolucja", to juz naciaganie pewnych faktow, tak aby znalazlo sie miejsce dla jakiegos boga.
Ale skoro juz mowisz o biblijnym kreacjonizmie - to tak, ewolucja mu zaprzecza, tak wiec zaprzecza wszystkim obecnym religiom, ktore u swoich podwalin maja taka teze.
Wszelkie proby dopasowania "znanego" boga, czy to w procesy ewolucji, czy to jakies magiczne ingerencje od czasu do czasu (w zamierzchlych czasach a jak), mozna bezproblemowo zlekcewazyc dzieki brzytwie ockhama.
Najwyzsza pora zrozumiec, ze czlowiek jest pylkiem, a nie wybrancem boga dookola ktorego kreci sie wszechswiat, a jesli jakis stworca wszechrzeczy by istnial, to mialby tak gleboko w dupie jak tylko by sie dalo fakt czy w niego wierzysz, czy nie.