Wyobraźcie sobie żołnierza, który widzi przez ściany, zna położenie każdego z członków swojego oddziału i każdego przeciwnika, którego dostrzegł którykolwiek z jego kolegów. Żołnierz nie marznie – gdy jest mu za zimno, mundur zaczyna ogrzewać ciało, a gdy temperatura jest za wysoka, chłodzi.
Do tego mundur zachowuje się jak skóra kameleona, dopasowując kamuflaż do otoczenia, stale monitoruje stan właściciela, a w niektórych wersjach w przypadku obrażeń automatycznie dozuje odpowiednie leki. Niezwykła jest również broń pozwalająca na zdalne celowanie i ustalenie, jak mają zachowywać się pociski po trafieniu w cel.
Taki opis, choć przywodzi na myśl raczej filmy SF, nie jest jednak oderwany od realiów. Wyposażenie zapewniające podobne możliwości powstaje w wielu krajach. Prekursorem, który wyznaczył kierunek rozwoju, był system Land Warrior.
Choć od dziesięcioleci powstawały różne urządzenia wspomagające żołnierzy na polu walki, to prace nad kompleksowym systemem rozpoczęły się w Stanach Zjednoczonych dopiero około 1989 roku. W dużej mierze wynikało to z rozwoju elektroniki, która stawała się coraz mniejsza i lżejsza, a przy tym wymagała coraz mniej prądu.
Prototypowe rozwiązania początkowo skupiały się na łączności i nawigacji. Testowano wówczas wirtualny trening żołnierzy i DSSU (Dismounted Soldier System Unit), urządzenie wyświetlające przed okiem żołnierza obraz sytuacji taktycznej – położenie własnych oddziałów i wykrytych przeciwników. Uzupełnieniem zestawu był ekran dotykowy służący do wprowadzania informacji i wbudowany w hełm system łączności.
Opis nie wygląda imponująco, a większość wojskowych decydentów podeszła do systemu z dużą rezerwą. Przełomem okazały się ćwiczenia z początku lat 90., podczas których weterani pierwszej wojny w Zatoce Perskiej ze 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej starli się w symulowanej walce z plutonem żółtodziobów, mających za sobą wyłącznie trening na symulatorach i wyposażonych w DSSU.
Wspierany nową technologią oddział nowicjuszy nie dał doświadczonym żołnierzom żadnych szans. Wadą tego rozwiązania była duża waga systemu, przekraczająca wraz z baterią 40 kilogramów. Choć technologia pokazała swoje zalety, konieczna była radykalna kuracja odchudzająca.
Istotnym elementem systemu miała być nowa broń o nazwie OICW (Objective Individual Combat Weapon), rozwijana w latach 1998-2004. Było to połączenie karabinka szturmowego z granatnikiem, wyposażone m.in. w zintegrowany dalmierz laserowy, celownik termowizyjny, komputer balistyczny i kamerę. Obraz z kamery był przekazywany do ekranu przed okiem żołnierza, który nie musiał wychylać się zza osłony, aby wycelować – wystarczyło wysunąć broń. Obraz celu mógł być również przekazany do dowódcy oddziału.
Co więcej, przed wystrzeleniem granatu żołnierz mógł wybrać, kiedy ma nastąpić eksplozja. Granat mógł wybuchać przy uderzeniu w cel lub dopiero po wbiciu się w niego. Można było również razić przeciwnika ukrytego za przeszkodami – granat wybuchał w powietrzu w określonej przed strzałem odległości.
Prace nad polskim żołnierzem przyszłości (program TYTAN) są prowadzone również w Polsce. Rozpoczęły się jeszcze w 2006 roku od współpracy Grupy Bumar z francuskim Sagemem, odpowiedzialnym m.in. za program FÉLIN, jednak z czasem zrezygnowano z zagranicznego kooperanta. Co istotne, TYTAN został zaliczony przez wojsko do jednego z czternastu kluczowych programów.
Odpowiedzią na potrzeby wojska jest inicjatywa krajowego przemysłu. Polskie przedsiębiorstwa od kilku lat rozwijają system Ułan 21 obejmujący moduły uzbrojenia, rozpoznania, ochrony, umundurowanie oraz komunikację i dowodzenie. Pierwsze demonstracyjne wersje Ułana 21 zostały pokazane jeszcze w 2008 roku podczas czeskich targów Future Soldier.
Poza pracami nad nową bronią coraz bliższe wdrożenia są również takie elementy wyposażenia jak opracowywany przez Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej oraz Wojskowy Instytut Higieny i Epidemiologii system monitorowania życia MMZ, który analizując m.in. poziom glukozy czy tlenu we krwi żołnierza dostarcza informacje o jego kondycji i przydatności do walki. Kolejnym sprzętem jest nagrodzony w 2010 roku nagrodą Defender monokular MTN-1, pozwalający żołnierzowi połączyć zalety nokto- i termowizji. Skuteczność takiego rozwiązania można zobaczyć poniżej:
Do tego mundur zachowuje się jak skóra kameleona, dopasowując kamuflaż do otoczenia, stale monitoruje stan właściciela, a w niektórych wersjach w przypadku obrażeń automatycznie dozuje odpowiednie leki. Niezwykła jest również broń pozwalająca na zdalne celowanie i ustalenie, jak mają zachowywać się pociski po trafieniu w cel.
Taki opis, choć przywodzi na myśl raczej filmy SF, nie jest jednak oderwany od realiów. Wyposażenie zapewniające podobne możliwości powstaje w wielu krajach. Prekursorem, który wyznaczył kierunek rozwoju, był system Land Warrior.
Choć od dziesięcioleci powstawały różne urządzenia wspomagające żołnierzy na polu walki, to prace nad kompleksowym systemem rozpoczęły się w Stanach Zjednoczonych dopiero około 1989 roku. W dużej mierze wynikało to z rozwoju elektroniki, która stawała się coraz mniejsza i lżejsza, a przy tym wymagała coraz mniej prądu.
Prototypowe rozwiązania początkowo skupiały się na łączności i nawigacji. Testowano wówczas wirtualny trening żołnierzy i DSSU (Dismounted Soldier System Unit), urządzenie wyświetlające przed okiem żołnierza obraz sytuacji taktycznej – położenie własnych oddziałów i wykrytych przeciwników. Uzupełnieniem zestawu był ekran dotykowy służący do wprowadzania informacji i wbudowany w hełm system łączności.
Opis nie wygląda imponująco, a większość wojskowych decydentów podeszła do systemu z dużą rezerwą. Przełomem okazały się ćwiczenia z początku lat 90., podczas których weterani pierwszej wojny w Zatoce Perskiej ze 101. Dywizji Powietrzno-Desantowej starli się w symulowanej walce z plutonem żółtodziobów, mających za sobą wyłącznie trening na symulatorach i wyposażonych w DSSU.
Wspierany nową technologią oddział nowicjuszy nie dał doświadczonym żołnierzom żadnych szans. Wadą tego rozwiązania była duża waga systemu, przekraczająca wraz z baterią 40 kilogramów. Choć technologia pokazała swoje zalety, konieczna była radykalna kuracja odchudzająca.
Istotnym elementem systemu miała być nowa broń o nazwie OICW (Objective Individual Combat Weapon), rozwijana w latach 1998-2004. Było to połączenie karabinka szturmowego z granatnikiem, wyposażone m.in. w zintegrowany dalmierz laserowy, celownik termowizyjny, komputer balistyczny i kamerę. Obraz z kamery był przekazywany do ekranu przed okiem żołnierza, który nie musiał wychylać się zza osłony, aby wycelować – wystarczyło wysunąć broń. Obraz celu mógł być również przekazany do dowódcy oddziału.
Co więcej, przed wystrzeleniem granatu żołnierz mógł wybrać, kiedy ma nastąpić eksplozja. Granat mógł wybuchać przy uderzeniu w cel lub dopiero po wbiciu się w niego. Można było również razić przeciwnika ukrytego za przeszkodami – granat wybuchał w powietrzu w określonej przed strzałem odległości.
Prace nad polskim żołnierzem przyszłości (program TYTAN) są prowadzone również w Polsce. Rozpoczęły się jeszcze w 2006 roku od współpracy Grupy Bumar z francuskim Sagemem, odpowiedzialnym m.in. za program FÉLIN, jednak z czasem zrezygnowano z zagranicznego kooperanta. Co istotne, TYTAN został zaliczony przez wojsko do jednego z czternastu kluczowych programów.
Odpowiedzią na potrzeby wojska jest inicjatywa krajowego przemysłu. Polskie przedsiębiorstwa od kilku lat rozwijają system Ułan 21 obejmujący moduły uzbrojenia, rozpoznania, ochrony, umundurowanie oraz komunikację i dowodzenie. Pierwsze demonstracyjne wersje Ułana 21 zostały pokazane jeszcze w 2008 roku podczas czeskich targów Future Soldier.
Poza pracami nad nową bronią coraz bliższe wdrożenia są również takie elementy wyposażenia jak opracowywany przez Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej oraz Wojskowy Instytut Higieny i Epidemiologii system monitorowania życia MMZ, który analizując m.in. poziom glukozy czy tlenu we krwi żołnierza dostarcza informacje o jego kondycji i przydatności do walki. Kolejnym sprzętem jest nagrodzony w 2010 roku nagrodą Defender monokular MTN-1, pozwalający żołnierzowi połączyć zalety nokto- i termowizji. Skuteczność takiego rozwiązania można zobaczyć poniżej: