Sytuacja autentyczna, o ile wierzyć słowom kolegi mojego ojca.
Wymieniony wyżej kolega miał niegroźny wypadek na motorze. Jechał spokojnie ulicą, jakieś 70km/h, a koleś mu wyjechał przed nos z podporządkowanej. Spadł z motoru i wykonał kilka fikołków (maszyna rozjebana :/). Przechodząc do sedna sprawy, przyjechała karetka i zabrali go do szpitala, żeby założyć kilka szwów na nogę. Gdy nieśli go na noszach już w budynku, podszedł lekarz[L] i nawiązał się taki dialog z sanitariuszem[S]:
L: O, co się stało?
S: Wypadek na motorze.
L: O! Będą jakieś nereczki?
Wymieniony wyżej kolega miał niegroźny wypadek na motorze. Jechał spokojnie ulicą, jakieś 70km/h, a koleś mu wyjechał przed nos z podporządkowanej. Spadł z motoru i wykonał kilka fikołków (maszyna rozjebana :/). Przechodząc do sedna sprawy, przyjechała karetka i zabrali go do szpitala, żeby założyć kilka szwów na nogę. Gdy nieśli go na noszach już w budynku, podszedł lekarz[L] i nawiązał się taki dialog z sanitariuszem[S]:
L: O, co się stało?
S: Wypadek na motorze.
L: O! Będą jakieś nereczki?
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis