Tenisówki, getry z szatańskim kotkiem i pryszczata twarzyczka, całkiem sympatyczna. Gimnazjum, może pierwsza liceum - zgaduję. Na pewno mieszka niedaleko, bo raczej nie chodziłaby w takich getrach i przydeptanych butach.
- Poproszę dużego lotka za 4 zł.
- Najpierw chciałabym zobaczyć dowód osobisty.
- A... do tego trzeba być pełnoletnim?
- Tak.
- To przepraszam, to nie wiedziałam. To... do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszła, stoi przed kioskiem, dzwoni do kogoś. Kończy rozmawiać przez telefon i zaczyna się rozglądać. Zatrzymuje przechodnia, starszego mężczyznę, coś mu tłumaczy, ten kręci przecząco głową i odchodzi. Historia powtórzy się jeszcze cztery razy i dopiero za czwartym razem propozycja dziewczyny nie spotka się z odmową.
Po chwili do kiosku wchodzi Małolata w towarzystwie Dresa.
- Dużego lotka z plusem, proszsz... - mówi Dres i kładzie 10 zł.
- Cztery złote - mówię, drukuję i podaję Dresowi. Wszystko zgodnie z prawem. Dres oddaje kupon Małolacie, a resztę pieniędzy zwyczajnie chowa do kieszeni.
- Ale to moje!
- Za usługę się należy.
- Niech pan odda!
- Lekcja kosztuje.
- Jaka lekcja?!
- Lekcja życia! Nigdy nie ufaj obcym!
I wyszedł. Została Małolata, trochę pochlipała i wolnym krokiem wyszła z kuponem w dłoni.
Sama nie wiem, skurwysyn czy nauczyciel. Kim się okazał, decyzję podejmie Małolata.
historia z joe/ Sambojka
- Poproszę dużego lotka za 4 zł.
- Najpierw chciałabym zobaczyć dowód osobisty.
- A... do tego trzeba być pełnoletnim?
- Tak.
- To przepraszam, to nie wiedziałam. To... do widzenia.
- Do widzenia.
Wyszła, stoi przed kioskiem, dzwoni do kogoś. Kończy rozmawiać przez telefon i zaczyna się rozglądać. Zatrzymuje przechodnia, starszego mężczyznę, coś mu tłumaczy, ten kręci przecząco głową i odchodzi. Historia powtórzy się jeszcze cztery razy i dopiero za czwartym razem propozycja dziewczyny nie spotka się z odmową.
Po chwili do kiosku wchodzi Małolata w towarzystwie Dresa.
- Dużego lotka z plusem, proszsz... - mówi Dres i kładzie 10 zł.
- Cztery złote - mówię, drukuję i podaję Dresowi. Wszystko zgodnie z prawem. Dres oddaje kupon Małolacie, a resztę pieniędzy zwyczajnie chowa do kieszeni.
- Ale to moje!
- Za usługę się należy.
- Niech pan odda!
- Lekcja kosztuje.
- Jaka lekcja?!
- Lekcja życia! Nigdy nie ufaj obcym!
I wyszedł. Została Małolata, trochę pochlipała i wolnym krokiem wyszła z kuponem w dłoni.
Sama nie wiem, skurwysyn czy nauczyciel. Kim się okazał, decyzję podejmie Małolata.
historia z joe/ Sambojka