@up
Nie. Czytaj ze zrozumieniem, i jeszcze raz sprawdź w słowniku definicje słowa wiara. Jest ona przede wszystkim ślepym pragnieniem by coś stało się prawdą. Większość rzeczy które robimy, robimy wbrew sobie, nauka też nie działa tak jakbyśmy my tego chcieli, to my się do niej dostosowujemy a nie ona do nas. Więc wiara w tych przypadkach odpada.
To że coś robimy nie znaczy że ma to coś wspólnego z wiarą. Dla przykładu, chodzę do pracy, ale nie dlatego że wierzę że mi zapłacą, albo że da mi to jakieś cuda, ale dlatego że nie mam innego wyjścia. Co mam wynieść się w góry i nic nie robić? Tak samo nie wierzę w to by moje obecne działanie zapewniło mi szczęście w przyszłości, większość rzeczy robię tylko dlatego że sprawiaj mi one radość. A fakty i prawda tym się różnią od wiary że można je sprawdzić. Nauka jest powtarzalna i możliwa do opisania.
A potem to dopierdoliłeś i pokazałeś że jesteś typowym ignorantem wciskającym innym co ci tylko pasuje. Po chuj wplatasz tu naukę, jak to pewien mądry pan powiedział (Tyson), najlepsze w nauce jest to że ona działa czy w nią się wierzy czy nie. Nauka nie wymaga wiary, nauka działa, potwierdzają ją fakty. Czy gdy będziesz głęboko wierzył w bycie ptakiem i wyskoczysz z okna, to czy polecisz? Oczywiście kurwa że nie. Lecz gdy zrozumiesz podstawy awioniki i tą wiedzę wykorzystasz do zbudowania lotni to zapewne polecisz, i to nie dlatego ze wierzysz w to, lecz obliczenia, próby i stworzenie działającego modelu ci na to pozwoliło. Często nauka działa wbrew naszej woli i chęci.
Nie wierzę w jakieś cuda po śmierci, jestem ciekaw co się wtedy stanie, ale nie jestem idiotą by pierdolić co wtedy nastąpi. Mój stosunek do tego jest prosty, w chuju to mam. Jest taki mądre porzekadło, nie ma sensu zawracać sobie dupy czymś na co nie ma się wpływu. Gdybyś zapoznał się z podejściem naukowym do nauki zrozumiałbyś że wiara w coś na co nie ma dowodów nie ma kompletnie sensu i utrudnia właściwą ocenę rzeczywistości.
tl:dr O czym ty pierdolisz? Definicja wiary jest prosta, a ustosunkowanie się do czegoś nie ma wpływu na wiarę lub jej brak, pojebały ci się pojęcia, tak się rozpędziłeś. Podstawą wiary jest pragnienie, ślepe, bezmyślne i wbrew wszystkiemu. Więc jeśli wychodzisz z domu i zabierasz parasol, to nie dlatego że wierzysz w deszcz tego dnia, ale że boisz się zmoknąć i wolisz być przygotowanym na coś czego nie chcesz, czyli działasz wbrew wierze.
edit:
@Osiej Czyli nadawanie czemuś bardzo dużego prawdopodobieństwa w warunkach nie wystarczającej wiedzy to nie ślepe pragnienie by coś stało się prawdą? No weź. No i przeczytaj jeszcze raz tą swoją definicję i zrozum, że wiara pojawia sie gdy brakuje dowodów na potwierdzenie czegoś a my chcemy by to coś było prawdą. Rozumiesz? Jeśli czegoś nie chcemy, jest nam to obojętne, lub coś się dzieje wbrew naszym oczekiwaniom to nie wiara. Więc jeszcze raz napisze, wiara jest wtedy gdy czegoś bardzo chcemy, a nie ma na to dowodów, jest gdy ślepo pragniemy wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi.
Co do nauki, to NIE, nie ma ona nic wspólnego z wiarą. Jak już pisałem, nie wymaga ona wiary, bo i tak działa. To jest w niej piękne że nie opiera się ona na jakichś urojeniach, wizjach i pragnieniach tylko na powtarzalności, badaniach, dowodach i faktach. Tak więc jeśli np zrzucimy jabłko z wysokości 1 metra nad ziemią znajdując się w polu grawitacyjnym ziemi, to ono spadnie w określonym czasie. Jeśli będziemy ten eksperyment powtarzać milion razy w takich samych warunkach to stanie się dokładnie to samo, a dlaczego? Nie z powodu wiary, powtarzalności, ale dlatego że tak świat działa.
Co do przykładu z wiewiórką jak mogę nie wierzyć w coś co mi się podoba i nawet bym tego chciał. Chciałbym być teraz ućpaną wiewiórką, albo żyć w matriskie i tym sposobem obaliłem twoje kolejne założenie odnośnie wiary. Pamiętaj, wiara jest wtedy gdy czegoś CHCEMY, a nie dlatego że nam się coś wydaje, ale jest to prawdopodobne.