Taka historia mi się przypomniała:
Pewien młodzieniec poznał dziewczynę. Ładna, zgrabna itd. No i oczywiście spotykali się już długo. Rodzinne obiady to u jednych rodziców, to u drugich. Takie już sielankowe życie się zaczynało. Plany na przyszłość, jakieś wspólne decyzje. I pewnego dnia u tej dziewczyny w domu miała miejsce sytuacja, że ona gdzieś tam wyjść musiała. Chłopak został sam w pokoju. Za jakiś czas drzwi się otwierają, wchodzi siostra dziewczyny. Taka laska, że aż po prostu wierzyć się nie chce, dziewczyna z pierwszych stron gazet. Gadka o głupotach i w końcu dziewczyna zaczyna łasić się do chłopaka. Ten się trochę wzbrania, ale taka ładna - żal nie skorzystać jak sama chce. Ale w końcu myśli "no nie, kurwa" i przerywa tą zabawę i wychodzi. A tam za drzwiami ta jego panna stoi i oczy całe we łzach ze szczęścia i mówi "mój kochany! to była zaaranżowana sytuacja, moja siostra miała cię tylko skusić. Ale widzę, że naprawdę kochasz tylko mnie i nawet taka piękna kobieta jak moja siostra nie jest w stanie sprawić, że mnie zdradzisz!". A on w tym czasie, kiedy ona rozpływa się w zachwytach myśli "widać czasem dobrze zapomnieć zabrać kondomy z auta".