Max Ibuprom napisał/a:
Miałem kilka(naście) silnych przeżyć psychodelicznych, w tym opeirdolenie najwyżeszj jakości psychoaktywnych trufli w Holandii(dawki dla dwóch osób) i wszystko o czym tu mówią to prawda. Ludzie byli by zdrowsi gdyby grzyby były legalne. Powiem więcej, każdy powinnien przejść przez proces inicjacji tak jak kiedyś w plemionach, zeby zrozumieć skąd tu jestśmy, po co, czym jest "Bóg" i jak to wszystko działa. Grzyby pokazują mechanizmy, skale, przepływ energii, jej strony. Pokazują co jest w życiu ważne i jak trzeba żyć by doznać zbawienia. Pozwalają odkryć w sobie wewnętrzne świało, energie miłości ktora spaja wszechśiwat, a jednocześnie pokazują ciemną stornę mocy. Oczywiscie tak uświadomione społeczeństwo jest niewygodne dla elyty...
Przeżycie jest miażdżące, nie wiele osób za peirwszym razem jest w stanie sobie z nim poradzic szczególnie bez przwodnika... Wnioski z przeżycia wyciąga się MIESIĄCAMI i pamięta do końca życia. Jeśli mamy choć trochę otawrty umysł(zresztą odpowiednia dawka załatwi każdego) i grzybów nie wykorzystamy tylko jako śmeichowe przeżycie ale jako wrota do wszechjaźni doznamy oświecenia i na zawsze połączymy się z "bogiem". Uświadomimy sobie że istnieje dużo więcej niż myśleliśmy do tej pory-że istnieje "magia"(przepływ energii(świadomości) który możemy naginać), śmierci nie ma, istnienie/świadomość jest nieskończona i wszystko i wsyzscy jesteśmy jednością polączoną w jedną neiskończenie ogromną sieć. Nauczymy się kochać i doceniać-grzyby zasiewają jasność w sercu, uświadamiają człowiekowi jak mały i zarazem jak wielki jest i jak ważną misję do wypełnienia ma każdy z nas. Uświadamiają nam że jesteśmy an Ziemi(to taki czyściec) żeby wybrać białe lub czarne, jeśli wybierzemy szare będziemy tu wracać aż się zdecydujemy! Światłość i miłość jest jedyną drogą.
POLECAM każdemu i jeśli będziecie mieli okazję to kilka rad:
just let it go(bardzo dobra rada)
Nie bać się, pozwolić żeby nas porwało w podróż, czerpać z niej jak najwięcej i miec świadomośc że niedługo wrócimy, ze to seans ale zę to co widzimy to jest prawda i TAK JEST i poprostu to zaakceptujcie, nie walczcie z kosmosem bo macie zerowe szanse-sprzymierzcie się z tą siłą i jej zaufajcie-to jest dobra siła nie zorbi wam krzywdy o ile nei będziecie się przed nią bronić jak małe, spanikowane zwierzątko które własnei wysżło ze sowjej norki i zobaczyło swiat do okoła.... ISTOTA jest wszędzie i "patrzy" na nas, trzeba to zaakceptować-nie walczcie z Bogiem i nie próbujcie być od neigo mądrzejsi, chlońcie i akceptujcie podczas podróży grzybowej...
Niech MOC będize z Wami! xD
To znacyz torche powalczyć możecie w końcu każdy z nas ma boską cząstkę ale żeby wymysleć coś nie banalnego co można skonfrontowac z tym co juz jest i sie obronic to trzeba mieć leb nie od parady...
Nie jestem jakiś super doświadczony w tych tematach, ale z grubsza wiem o czym mówię. Kwasy jadłem dwadzieścia parę razy, trochę więcej razy grzyby - głównie polskie, ale też parę razy meksykańskie z różnych źródeł plus parę eksperymentów - wywar z czerwonych muchomorów i takie tam).
Nie zgadzam się z tobą. Podpisuję się pod stwierdzeniem że substancje psychoaktywne są bardzo użytecznym narzędziem dla odpowiednich ludzi w odpowiednich okolicznościach. I dlatego przez tysiąclecia były używane...z zachowaniem stosownej powagi i ostrożności. Było to okraszone stosownymi rytuałami i robione pod nadzorem bardziej doświadczonych ludzi.
Rady w stylu najlepiej zalegalizować żeby każdy mógł się nawpierdalać to odkryje boską cząstkę w sobie są nieodpowiedzialne i głupie. Legalność brania i sprzedawania narkotyków to kwestia społeczno-ekonomiczna o szerszym kontekście i dla osoby, która zamierza ich użyć skończoną ilość razy jest mało istotna.
Jeśli chodzi o rady w stylu "just let it go" to proponuję zaczekać na pierwszą poważnie krzywą jazdę i zobaczysz sobie ile są warte. To jest niestety dość proste - jeśli masz fajną jazdę, to takich rad nie potrzebujesz, jeśli masz niefajną - są całkowicie nieskuteczne. To tak jakbyś poszedł do szpitala dla wariatów, powiedział tak i czekał na cudowne ozdrowienia.
Nie jestem jakoś szczególnie przeciwny użyciu psychodelików, ale obserwowałem (i byłem częścią) sporej grupy osób używających ich na przestrzeni lat. Niestety nie zaobserwowałem jednoznacznie pozytywnego wpływu. Owszem, ludzie stają się bardziej wrażliwi w pewien sposób, mają ciekawe obserwacje, głębsze zrozumienie pewnych kwestii. Jednak ceną za to jest często postępujące w dłuższym okresie czasu, trudne do zauważenia z dnia na dzień pogorszenie ogólnej jakości życia. W dużym uproszczeniu - koleś wsuwa sobie swoje kwasy czy grzyby, chodzi i miesiącami miele w głowie swoje mistyczne doświadczenia, natomiast niestety ceną za to jest postępujący rozpiździel w głowie, niestabilność emocjonalna, problemy w życiu codziennym (szkoła, praca, relacje z innymi itd.). Niestety jest dokładnie jak z wszystkim innym - jeden coś z tego wyniesie, inny się sparzy. Nie ma skrótów i cheatów w życiu. Jeśli ktoś opowiada o cud-środkach to albo dał się nabrać albo nimi handluje.
Podkreślam że nie jest to głos przeciw, głęboko wierzę w wolność i podejmowanie dorosłych wyborów, natomiast kiedy słyszę zachęty do brania narkotyków czy na przykład koksów (tak, też mają swoje zastosowania i nie, nie jest tak jak mówią w TV) to włos mi się jeży na głowie.