wudun napisał/a:
ElfisPreslej, Wystarczy że na przełomie września i października w Sudety pojedziesz to od rastuchów kupisz. %0 sztuk i masz niezłą jazdę(ok 25 trzeba zjeść żeby coś było).
pjm77,
Czytając twoją wypowiedź to ty raczej jesteś pro . Tutaj nie chodzi aby nakurwiać grzyby raz w tygodniu. Uważam że każdy człowiek powinien przynajmniej raz doświadczyć tego stanu świadomości. Mówisz że jadłeś kwasy, fajnie tylko to syntetyk i jest parę razy silniejszy od grzybów( stanowczo odradzam chęć sięgnięcia po ten półśrodek). Po kwasie są raczej stany już psychodeliczne a po grzybach raczej ciężko jest wpaść w depresję(mają bardziej przyjazny wpływ niż kwas)
Jestem pro-wszystko, pod warunkiem, że jest to zrobione z głową. Spróbowałem sobie w życiu tego i owego i wiem, że jak dobrze postukasz, to prawie wszędzie znajdzie się drugie dno. Jednak bawiąc się w takie (i inne "kontrowersyjne") rzeczy należy liczyć się z tym, że nie zawsze wyjdzie się z tego zdrowszym, lepszym i szczęśliwszym. Wiele skutków jest odwleczonych w czasie i mało oczywistych w momencie, kiedy wpada się na "zajebisty pomysł". Więc jeśli to robić to z odpowiednią dozą zdrowego rozsądku, na pewnym poziomie dojrzałości życiowej (dlatego takie entuzjastyczne posty budzą mój wewnętrzny sprzeciw - kretynów nie sieją) i nie przychodzić później z płaczem i pretensjami. Faktycznie kwasy są mocniejsze, jazda po nich jest bardziej "szarpana" i często mniej pozytywna. Co nie oznacza, że po grzybach nie da się zaliczyć zdrowej schizy. Przeżyłem to i widziałem innych w tym stanie. Mały problem z grzybami jest jeszcze taki, że dają po wątrobie. W przypadku LSD nie zostało to jednoznacznie stwierdzone. Zdrowa wątroba dużo zniesie, ale nie każdy taką ma, warto mieć to na uwadze. Uważałbym ze stwierdzeniami typu "każdy powinien". W skrócie - ten, kto powinien, ten i tak spróbuje. Nie warto ryzykować bez sensu, że sięgnie po to ktoś, kto do tego nie dorósł. Potem skutek jest taki, że Ewa Drzyzga ma z kim wywiady robić i nie można w spokoju telewizji obejrzeć