Aż mi cię trochę żal jak czytam z jaką wyższością obnosisz się ze swoim kretyńskim zdaniem...
proszę, na tej stronie masz trochę darmowych publikacji
mises.pl/ odwiedź ją czasem, może zmądrzejesz choć odrobinkę
"Wszędzie na świecie widać skandalicznie wielkie^ nierówności, gdy idzie o dochody i bogactwo. Rażą one większość z nas. Tylko nieliczni pozostają obojętni na widok kontrastu między luksusem jednych a zaharowaną biedą innych.W ubiegłym stuleciu zrodził się mit, że kapitalizm wolnorynkowy, czyli - w naszej nomenklaturze - system równości szans, powiększa te nierówności, że jest systemem wyzyskiwania biednych przez bogatych. Nic nie jest dalsze od prawdy. Gdziekolwiek mógł działać wolny rynek, gdziekolwiek istniało coś zbliżonego do równości szans, tam przeciętny człowiek był w stanie osiągnąć taki poziom życia, o j a k im nigdy przedtem nie mógł marzyć. Natomiast nigdzie przepaść między bogatymi i biednymi nie była większa, nigdzie w większym stopniu bogaci nie stawali się jeszcze bogatszymi, a biedni jeszcze biedniejszymi niż w społeczeństwach, które nie pozwoliły działać wolnemu rynkowi. Jest to prawdą w odniesieniu do społeczeństw feudalnych średniowiecznej Europy, Indii przed uzyskaniem niepodległości i większości współczesnych krajów Ameryki Południowej. Wszędzie tam odziedziczony status określał i określa zajmowaną pozycję. Jest to również prawdą w odniesieniu do społeczeństw planowanych centralnie, j ak Rosja, Chiny czy Indie po uzyskaniu niepodległości, gdzie zajmowaną pozycję determinuje stopień powiązania z władzą państwową. Jest to prawdą nawet tam, gdzie planowanie centralne wprowadzono w imię równości, jak to miało miejsce w trzech wspomnianych właśnie krajach." łyk normalności od Miltona Friedmana dla ciebie
tranzystor swoje doświadczenia z lewatywami to proszę idź na harda przedstawiać, głuptaku, nara lewackie ścierwa