AgentGrzesiek napisał/a:
a na podstawie jakich to badań takie twierdzenie ?
W porywach do 10 milionów dżihadystów. Około miliarda wyznawców islamu. Nawet kalkulatora nie potrzeba.
AgentGrzesiek napisał/a:
No i trzeba pamiętać o pojęciu "takija" i islamie.
Owszem. Dlatego nie powołuję się na opinię takich osób, jak Sayyid Qutb.
Vendetti napisał/a:
Spójrz na to, co się dzieje na bliskim wschodzi i w Afryce i oceń, czy to są państwa, w których Ty chciałbyś żyć.
Z pewnością nie tam, gdzie panoszą się fundamentaliści z Państwa Islamskiego w Iraku i Lewancie, Jama'atu Ahlis Sunna Lidda'Awati Wal-Jihad (czyli Boko Haram), Al-Kaidy, Asz-Szabab i innych podobnych tworów. Ale jeśli przedstawicielom wspomnianych organizacji (zwłaszcza bojownikom Państwa Islamskiego) regularnie zdarza się zabijać współwyznawców za to, że odrzucają dżihad zbrojny, skoro zamieszkany przecież przez muzułmanów Iran był przed rewolucją Chomeiniego krajem bardzo otwartym na cywilizację europejską, skoro muzułmanie całkiem pokojowo koegzystują z chrześcijanami w kilku krajach (chociażby w Macedonii) - to zakładam, że argument o agresji wobec obcych jako integralnym elemencie islamu z miejsca można rozbić o kant dupy.
Vendetti napisał/a:
Wiesz ile jest w Czechach chociażby Vietnamców? Czy Czesi robię przeciw nim protesty? A wiesz czemu nie? Bo Vietnamcy nie robią takiego bydła.
Społeczeństwa azjatyckie są silnie kolektywistyczne, młodzi ludzie są wychowywani ze świadomością, że ich cechy i uczynki rzutują na opinię o całej społeczności. Popełnienie przestępstwa jest przez nich uznawane za hańbę dla całej rodziny.
Vendetti napisał/a:
Ale jak spojrzysz na statystyki, to jednak proporcja przestępstw popełnianych przez "rzekomo 1%" jest zajebiście duży w porównaniu do innych grup etnicznych, albo może napiszmy inaczej - kulturowych.
I jesteśmy coraz bliżej porozumienia. Kwestię różnic kulturowych poruszyłem już w temacie czeskich emigrantów z Wietnamu. Ich specyfika nie wynika z etnosu, koloru skóry, wyznania, tylko z kultury, w jakiej zostali wychowani. Jak to się ma do emigrantów z innych części świata? Już tłumaczę.
W Europie człowiek, który swoim trybem życia - łagodnie to ujmując - niezbyt dobrze świadczy o swoim poziomie (np. regularnie pije, kradnie, wszystkie problemy rozwiązuje przemocą, nie umie ułożyć trzech zdań bez użycia wulgaryzmów), spotyka się z ostracyzmem. Ludzie na poziomie odwracają się od niego. W części kultur afrykańskich jest inaczej - zrobisz coś złego, poniesiesz karę (albo i nie poniesiesz - jeśli nie dasz się złapać), ale sąsiad dalej będzie się z tobą witał jak gdyby nic się nie stało. Gdy człowiek wychowany w takiej kulturze trafia do Europy, spodziewa się, że za jego czyny może go spotkać kara ze strony organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Ale w głowie mu się nie mieści, że zwykły, szary obywatel też nie będzie chciał się przyznać do tego, że go zna. Czym to owocuje? Rozgoryczeniem i przeświadczeniem, że ów szary obywatel przestał wspomnianego emigranta szanować z jakichś dziwnych, sobie tylko znanych przyczyn. A jeśli wspomniany emigrant dopuszczał się zachowań agresywnych wcześniej (i za to zapewne europejski sąsiad przestał się do niego przyznawać), to nie podejdzie do sąsiada i nie spróbuje kulturalnie wyjaśnić istoty problemu, tylko (konsekwentnie do swoich wcześniejszych zachowań) obije sąsiadowi pysk. I w tym momencie z jednego czynu agresywnego (za który sąsiad przestał się do niego przyznawać) robią się dwa. Widząc to, trzech innych sąsiadów przestaje się z naszym emigrantem witać. Dogada się z nimi? Nie, też im obije mordki. I mamy już pięć czynów agresywnych. Stąd nadreprezentacja emigrantów wśród osób dopuszczających się pospolitych przestępstw (najczęściej dotyczy to pobić i aktów wandalizmu, bo sąsiadowi nie trzeba obić ryja, można mu rozwalić płot). I to nie wynika z etnosu, koloru skóry, wyznania. To wynika z kultury, w jakiej człowiek został wychowany.
Przekłada się to także na czarnoskórych obywateli USA. Od czego zaczyna się większość bójek z udziałem czarnoskórych? Od zarzutu - "you're disrespecting me". Bo chociaż mieszkają w USA od kilku pokoleń, to jednak tata nauczył norm społecznych, które wpoił mu dziadek, dziadek te normy poznał dzięki pradziadkowi, a pradziadek z kolei urodził się - na przykład - na terenie obecnej Ugandy. I to nie wynika z etnosu, koloru skóry, wyznania. To wynika z kultury, w jakiej człowiek został wychowany.
Podobnie jest w przypadku Polaków mieszkających za granicą. W Polsce napić się i zrobić coś dziwnego po alkoholu - rzecz niezbyt rzadka. Ale w Wielkiej Brytanii (abstrahując od tego, że Brytyjczycy w Polsce piją bardzo dużo i po alkoholu zachowują się bardzo nieładnie) już niekoniecznie. Stąd brytyjskie media nagłaśniają przypadki takie, jak pomylenie przez Polaka mieszkań po alkoholu (a w Polsce nikt by o tym nawet nie wspomniał, co najwyżej gość, który pomylił mieszkania, pochwaliłby się tym swoim kolegom). I to nie wynika z etnosu, koloru skóry, wyznania. To wynika z kultury, w jakiej człowiek został wychowany.
Dlatego w Szwajcarii Partia Wolności ostrzega przed przybyszami z Europy Wschodniej, którzy nie przestrzegają reguł kulturowych holenderskiego społeczeństwa. Trudno się nie zgodzić z jej zastrzeżeniami, skoro imigrantami są osoby liczące na szybki zarobek i powrót do macierzystego kraju (tym zresztą różniące się od uchodźców, których Polska ma przyjąć - oni nie jadą tutaj by zarobić trochę grosza i wrócić do domu, oni w zdecydowanej większości przypadków - nie wszyscy, bo znając życie paru oszustów też się trafi - uciekają przed wojną i raczej nie będą mieli dokąd wracać), nie zasymilowane zarówno obyczajowo, jak również językowo oraz często wykorzystujące system pomocy społecznej. Niestety, zachowanie polskich gastarbeiterów znalazło swoje odzwierciedlenie w parodiującej holenderskiej piosence
Een Bussie Vol Met Polen (
link), jak również w norweskim filmie (
link), co wzmacnia negatywny wizerunek Polaków na Zachodzie. My wiemy, że Polacy wcale nie są tacy straszni - ale powielamy schemat, zaśmiecając internet podobnymi publikacjami na temat czarnoskórych (też nie takich strasznych), muzułmanów (też nie takich strasznych), Żydów (też nie takich strasznych), czym również wzmacniamy ich negatywny wizerunek wśród innych (a wśród nich - nasz negatywny wizerunek jako zamkniętych na inne kultury ksenofobów i szowinistów).
Pozdrawiam.
Post scriptum: przepraszam za ewentualne literówki, Windows mi się strasznie tnie.