zapożyczone z piekielnych:
Pracuję w markecie budowlanym. Pewnego dnia przyszli klienci, państwo "ą,ę", elegancko ubrani, jakby wyszli prosto z filharmonii. Podchodzą do mnie, pan zaczął zadawać pytania, w jego słownictwie roiło się od "nieprawdaż", ponieważ", "gdyż", doprawdy", "iż", jednym słowem pełna klasa i elokwencja. Nagle do rozmowy zaczęła wtrącać się jego żona, pan po pewnym czasie nie wytrzymał, trzepnął ją z impetem w potylicę i mówi:
- Mówiłem kobieto, żebyś się nie wpierd**ała!
Kobietę zatkało, a pan do mnie:
- Pan będzie uprzejmy kontynuować.
Pracuję w markecie budowlanym. Pewnego dnia przyszli klienci, państwo "ą,ę", elegancko ubrani, jakby wyszli prosto z filharmonii. Podchodzą do mnie, pan zaczął zadawać pytania, w jego słownictwie roiło się od "nieprawdaż", ponieważ", "gdyż", doprawdy", "iż", jednym słowem pełna klasa i elokwencja. Nagle do rozmowy zaczęła wtrącać się jego żona, pan po pewnym czasie nie wytrzymał, trzepnął ją z impetem w potylicę i mówi:
- Mówiłem kobieto, żebyś się nie wpierd**ała!
Kobietę zatkało, a pan do mnie:
- Pan będzie uprzejmy kontynuować.
Wpis zawiera treści oznaczone jako przeznaczone dla dorosłych, kontrowersyjne lub niezweryfikowane
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis