Drodzy moi Sadole,
Po obejrzeniu jakiegoś tam filmiku o pociągu/wypadku/coś tam/coś tam, postanowiłem delikatnie przedstawić obraz ze strony maszynisty. Jako iż mój ojciec, emerytowanym maszynistą jest, to nie raz, nie dwa, słyszałem różne historie jego jak i jego kolegów. A wypadków było sporo. Sam na "liczniku" ma kilka osób, więc jest dość dobrą osobą dla mnie, do wyrokowania nad często słyszanymi w radio lub TV zdarzeń "pociągowych". Ale przed Wami krótka, lekko sadystyczna historia. Ojciec przejeżdżał akurat pociągiem przez moją miejscowość i w zasadzie minął główny przejazd kolejowy i już wyjeżdżał z miasta, gdy na torach zobaczył siedzącą osobę. Było to nad ranem, więc widoczność mega słaba, a pociągu w 20 metrów przecież nie zatrzyma. No to trąbi na gościa, trąbi etc. ale reakcji nie ma (nie licząc tego, że gość lekko się odwraca i przysłania oczy, żeby zobaczyć co też jedzie w jego kierunku). I teraz wyobraźcie sobie jak musi się czuć taki człowiek, który po prostu wie, że za chwilę, najprawdopodobniej rozjedzie człowieka i nic nie może z tym zrobić. Jedynie patrzy. Uderzenie - specyficzne puknięcie z przodu i nic więcej. Ojciec za radio "dyzpozytor zgłoś się... (i tak dalej i tak dalej). A jak się skończyła akcja? Gość okazał się pijany (na jego chyba szczęście w tej sytuacji) i ojciec zepchnął go tylko z torów tym spychaczem z przodu lokomotywy. Facet po zabraniu do szpitala, jak lekko wytrzeźwiał to uciekł ze szpitala. Skąd to wiem? Bo jakiś czas potem, ojciec spotkał tego gościa jak załatwiał jakieś sprawy na mieście. Wyśmiał głąba i obiecał, że drugi raz z widelca mu już nie ucieknie. Sadystyczne pół na pół, ale jak się jest obok takiej sytuacji, to to robi wrażenie. Także sadole, jak pijecie, to uważajcie na pociągi nie jednemu się wydawało, że jest "cfańszy" niż pociąg. No ale żeby nie było, filmiki na harda też są potrzebne, to róbta co chceta
Po obejrzeniu jakiegoś tam filmiku o pociągu/wypadku/coś tam/coś tam, postanowiłem delikatnie przedstawić obraz ze strony maszynisty. Jako iż mój ojciec, emerytowanym maszynistą jest, to nie raz, nie dwa, słyszałem różne historie jego jak i jego kolegów. A wypadków było sporo. Sam na "liczniku" ma kilka osób, więc jest dość dobrą osobą dla mnie, do wyrokowania nad często słyszanymi w radio lub TV zdarzeń "pociągowych". Ale przed Wami krótka, lekko sadystyczna historia. Ojciec przejeżdżał akurat pociągiem przez moją miejscowość i w zasadzie minął główny przejazd kolejowy i już wyjeżdżał z miasta, gdy na torach zobaczył siedzącą osobę. Było to nad ranem, więc widoczność mega słaba, a pociągu w 20 metrów przecież nie zatrzyma. No to trąbi na gościa, trąbi etc. ale reakcji nie ma (nie licząc tego, że gość lekko się odwraca i przysłania oczy, żeby zobaczyć co też jedzie w jego kierunku). I teraz wyobraźcie sobie jak musi się czuć taki człowiek, który po prostu wie, że za chwilę, najprawdopodobniej rozjedzie człowieka i nic nie może z tym zrobić. Jedynie patrzy. Uderzenie - specyficzne puknięcie z przodu i nic więcej. Ojciec za radio "dyzpozytor zgłoś się... (i tak dalej i tak dalej). A jak się skończyła akcja? Gość okazał się pijany (na jego chyba szczęście w tej sytuacji) i ojciec zepchnął go tylko z torów tym spychaczem z przodu lokomotywy. Facet po zabraniu do szpitala, jak lekko wytrzeźwiał to uciekł ze szpitala. Skąd to wiem? Bo jakiś czas potem, ojciec spotkał tego gościa jak załatwiał jakieś sprawy na mieście. Wyśmiał głąba i obiecał, że drugi raz z widelca mu już nie ucieknie. Sadystyczne pół na pół, ale jak się jest obok takiej sytuacji, to to robi wrażenie. Także sadole, jak pijecie, to uważajcie na pociągi nie jednemu się wydawało, że jest "cfańszy" niż pociąg. No ale żeby nie było, filmiki na harda też są potrzebne, to róbta co chceta