Konflikt izraelsko-palestyński (wersja bez komentarzy, tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2024-04-15 19:24:17
Opiszę jak wygląda praca w McDonald's oczami pracownika. Z góry uprzedzam - tak, cyferka w moim nicku to mój rocznik - ch*j wam w dupę jeżeli się do tego dopie**olicie, mam 19 lat, kończę w tym roku technikum ale chodzę do pracy na weekendy żeby coś sobie zarobić. Rodzice mi nie dadzą, żeby coś mieć muszę sam sobie zarobić na to.
Zacznijmy od początku - jestem pracownikiem McDonald's od 9 miesięcy. Kiedy mam zajęcia w szkole jestem tylko na weekendy, kiedy trafia się przerwa świąteczna albo ferie zimowe/wakacje pracuję jak normalny pracownik. Podczas pracy w weekendy mam umowę na 1/3 etatu, gdy nie ma szkoły mam umowę na 4/5. Stawka brutto ~10zł, netto ~8zł. Na weekendach wychodzi mi to około 600-700 zł na miesiąc (nigdzie w moim mieście nie dostanę takiej kasy za pracę na weekendy z odprowadzanym zusem, wszelkimi podatkami i tym podobnymi). Na wynagrodzenie składają się przepracowane godziny, premia (zawsze jest), kasa na pranie ubrań roboczych.
Umowę podpisujesz już w pierwszy dzień pracy, masz wyjaśnione szczegółowo na jakich zasadach pracujesz, kiedy możesz wziąć sobie wolne i jak ustalają grafik. Jeżeli w jakiś dzień kończysz wcześniej a potrzebujesz pieniędzy to wpisujesz w zeszyt że możesz przychodzić dodatkowo i jest to uwzględniane w grafiku. W jakiś dzień chcesz mieć wolne bo na przykład ktoś z Twojej rodziny bierze ślub ? wpisujesz w zeszyt miesiąc przed i dostajesz. Grafiki ustalają pod pracowników, nie pod normę do wyrobienia. Jako pracownik weekendowy pracuję we wszystkie soboty i prawie wszystkie niedziele - jedna w miesiącu jest wolna, i to ode mnie zależy kiedy mi przypadnie. Wspomniałem że normalny pracownik ma 4/5 etatu - 5 dni w tygodniu chodzisz do pracy, 2 masz wolne - wypadają różnie, czasem możesz trafić że przypadnie pod rząd wolne, czasem może być rozdzielone dniem lub dwoma pracy. NIGDY nie chodzisz do pracy więcej niż 4 dni pod rząd.
Pracuję już na tyle długo że robię już prawie wszystko - od dostaw zaczynając poprzez pracę na kuchni, serwisie na liczeniu sejfu po dniu pracy kończąc. Rotacja ludzi jest duża - przychodzą debile z dwoma lewymi rękoma do pracy i narzekają że jest zapie**ol, bo cały czas trzeba coś robić. To tak jakby narzekać że w szkole każą Ci się uczyć... Owszem, trzeba być szybkim. Szczególnie jeżeli restauracja ma McDrive'a, to nie może być takiej sytuacji że gość czeka kilka minut pod oknem na jakąś kanapkę tylko dlatego że Tobie zachciało się akurat z kimś pogadać... W pracy możemy porozmawiać - warunek jest taki żeby wszystko było zrobione na czas, a to nie jest jakaś trudna rzecz do ogarnięcia po kilku dniach/tygodniach (jak ktoś gorzej ogarnięty) pracy. Nie jest prawdą że McD to obóz pracy - płacą to wymagają, owszem, są lepiej płatne prace gdzie jest mniejszy zajeb, tylko że potrzeba wykształcenia, doświadczenia i szczęścia by taką pracę znaleźć. Gówno prawda że w McD pracują tylko humaniści po studiach - trafiają się osoby z podstawowym, w trakcie nauki (jak ja) ale także takie które są w trakcie studiów lub już po (informatycznych, ekonomicznych).
Jesteśmy traktowani jak ludzie - nie wyrabiasz się to kierownik zmiany deleguje osobę z kuchni by przyszła i Ci pomogła, jeżeli nie ma takich osób to nawet sam Ci pomoże. Zależnie od stopnia (zwykły pracownik, instruktor lub manager) oraz od funkcji w danym dniu dostajemy posiłek na przerwę. Od posiłku do 10zł do 16zł (to ostatnie to mają tylko menago i osoby na dostawie, nawet Ci co mają najniższy stopień). Przerwa też od tego zależy - od 30 minut (15 minut płatne druga 15ka już nie) do 15 minut (płatnych).
Na urodziny dostajemy tort i kupon na zestaw powiększony, na rocznicę to samo plus kasa. Za rok 50zł, za 2 100 etc, po 5 latach dostajemy nawet zegarek (nie taki z bazaru od chińczyka jak pewnie pół sadola ma właśnie na ręce). Potwierdzam bo widziałem, zegarek konkret, do najtańszych nie należy. Brałeś udział w przygotowaniu kanapki/wydawaniu jej na serwisie podczas kontroli ? Dostajesz premię i zestaw powiększony na przerwę, wykorzystujesz go kiedy chcesz. Jesteś spoza miasta ? Dostajesz kasę na dojazdy, wystarczy że pokażesz rachunek za benę lub miesięczny.
W Amazonie kradną i wylatują - co w tym dziwnego, kradniesz to jesteś złodziej, nikt nie chce z takimi pracować, w McD jest tak samo - dyscyplinarka i sp***alaj. Jestem zadowolony z tej roboty, jestem traktowany jak człowiek a nie jak robot który nie ma własnego zdania - jeżeli teraz byłbym bez pracy to bez zastanowienia się złożyłbym CV do tej roboty.
Pytajcie o co chcecie, na niektóre pytania będę mógł odpowiedzieć na niektóre nie (te tajemnice...). Mam nadzieję że temat wyjdzie na główną i otworzy oczy co po niektórym że McDonald's to nie jest żaden "kołchoz". Tymczasem idę przygotować sobie popcorn by pośmiać się z fali hejtu który na pewno znajdzie się w komentarzach - sram na to, możecie possać
przez takie sp***oliny jak autor tematu, co sie godza, ba! robią to ochoczo, pracować za dwa czisburgery na godzine ten kraj ch*jem stoi...
Jakaś sensowna i wykonalna alternatywa?
Poza wyjazdem na zachód.
Ja mogę opowiedzieć jak pracuje się w KFC w Anglii.
Przed rozpoczęciem pracy, przechodzi się na 3dniowe płatne szkolenie. W KFC są dwa podziały- kuchnia i wydawka. Na kuchni składasz kanapki, przygotowujesz kurczaki a na wydawce, stoisz na kasie przyjmujesz zamówienia od tych najprostszych i najtańszych po duże i skomplikowane, także pakujesz zamówienia i na koniec dnia rozliczasz kasę.
Jeżeli chodzi o zamówienia duże i skomplikowane to do takich można np zaliczyć zestawy rodzinne. Dla przykładu.. 1 kubełek z 8 kawałkami kurczaka(w tym 1 brest, 1 side brest, 2wings, 2boneless, 2original recipe , 4porcjami frytek (które nie mogą stać dłużej niż 5min bo do wyj***nia), + Sweet Corn, Gravy, 2l colą i sosami do wyboru. Do tego wj***ć 10 chusteczek, 4 paczuszki soli, 4 paczuszki mokrych chusteczek i jeszcze inne dod. sosy). Innymi popie**olcami mogą być zamówienia typu Super Mega Zinger Tower Burger, ale kupujący nie toleruje laktozy, zamiast keczupu chce BBQ oraz zamiast majonezu, dod. sos. + frytki które musisz zrobić, napoje, krushemy nalać, chusteczki, sól, pie**olenie, reszta, bony, zniżki uwzględnić, resztę wydać i przyjąć następnego klienta który będzie się zastanawiał 10minut i pytał się o wszystkie szczegóły a na koniec weźmie same frytki bez soli z paprykową posypką.
Zapie**ol jest duży i zmęczenie jest widoczne już po 3-4h pracy.
Jeżeli chodzi o przerwy to są one zależne od godzin pracy. Jeżeli pracujesz do 4h to masz 15min przerwy oraz darmowy posiłek (co chcesz z menu). Jeżeli pracujesz 5-8h to masz 2x 15min i dwa posiłki. Jeżeli powyżej 8h to 3x 15min i 3 posiłki. Napoje, Krushemy, Shake, Kawy wszystko za friko.
Jeżeli chodzi o bonusy, to po całym dniu jeżeli dobrze wykonało się pracę, dostaje się kartę ze zdrapką. A, B lub C. Jak uzbierasz 3 to możesz wymienić pod koniec miesiąca. A - 20funtów(105zł), B- Bilety do kina, C- Kosz czekolad, słodyczy itp
Podsumowując. Praca w tego rodzaju fast foodach to kołchoz, ale z drugiej strony świetna atmosfera, jedzenie za free. Stawka jest normalna 6,5f/h(34zł/h) + bonusy. Pracując za tą stawkę nie odprowadza się żadnego podatku, jedynie ubezpieczenie- jakieś 3% miesięcznie
Kanapki idą do kosza, później przetwarzane są na nawóz. Zużycie oleju mierzy się codziennie i wymienia w zależności od tego w jakim jest stanie (bardzo zużyty olej ma niższą temperaturę zapłonu). Po jakim czasie olej nadaje się do wymiany zależy głównie od ruchu w knajpie, w jednej wymiana co 2-3 dni w innej co tydzień. Tłuszcz z grilli też się zlewa, używany jest później do wyrobu kosmetyków np. szminek. Ten cały syf zabierany jest przez firmę, która zajmuje się jego przetwórstwem.
Ja o tym wiedziałem, chciałem tylko pokazać, że piszący tego posta nie ma pojęcia co się wokół niego dzieje. No i doj***ć babeczkom. Bo one też nie mają pojęcia z czego się robi ich błyszczyki, kremiki, szmineczki. Chociażby po to, żeby przestały pie**olić jaka to chemia wielka w tych fast foodach. A później tym samym odrzutem, po skomplikowanej obróbce chemicznej smarują buźki.
Liczenie sejfu - chodzi mi o tzw. money room, czyli wbijanie sugeracji do komputera, szykowanie rulonów, depozytów
U nas tym wszystkim zajmował się TYLKO menadżer, do kompa nie miał prawa dotknąć się nikt inny. A ta cała "sugeracja" to plaga McD. Ktoś wymyślił słowo i wszyscy podłapują Sugestia, a nie sugeracja.
Ja o tym wiedziałem, chciałem tylko pokazać, że piszący tego posta nie ma pojęcia co się wokół niego dzieje. No i doj***ć babeczkom. Bo one też nie mają pojęcia z czego się robi ich błyszczyki, kremiki, szmineczki. Chociażby po to, żeby przestały pie**olić jaka to chemia wielka w tych fast foodach. A później tym samym odrzutem, po skomplikowanej obróbce chemicznej smarują buźki.
nie obchodziło mnie jakoś co dzieje się z tym olejem, nie mówili mi o tym nigdy choć jak byłem na serwisie to zauważyłem na torbach informację że jest przerabiany na biopaliwo
U nas tym wszystkim zajmował się TYLKO menadżer, do kompa nie miał prawa dotknąć się nikt inny. A ta cała "sugeracja" to plaga McD. Ktoś wymyślił słowo i wszyscy podłapują Sugestia, a nie sugeracja.
3 zmianę też miał tylko manager ? jak widać co restauracja to inny podział, założę się że na mccafe to już w ogóle inaczej to wygląda
U nas tym wszystkim zajmował się TYLKO menadżer
W restauracjach z money roomem sejfem może zajmować się pracownik.
Podejrzewam że autor pracuje w restauracji licencyjnej i te dodatki na urodziny itp. to pomysł licencjobiorcy. W knajpach korporacyjnych dostaje się premie co 5 lat pracy.
3 zmianę też miał tylko manager ? jak widać co restauracja to inny podział, założę się że na mccafe to już w ogóle inaczej to wygląda
Zawsze menadżer. Nie widzę innej osoby jako prowadzącego zmianę. A z McCafe to już oddzielna bajka, o której nie mam zielonego pojęcia
W restauracjach z money roomem sejfem może zajmować się pracownik.
Podejrzewam że autor pracuje w restauracji licencyjnej i te dodatki na urodziny itp. to pomysł licencjobiorcy. W knajpach korporacyjnych dostaje się premie co 5 lat pracy.
Dlatego pytam, dla mnie to wydaje się dziwne. U nas tego nie praktykowali.
Że chcesz coś robić, nie narzekasz - tylko szacunek. Z drugiej strony, z tego co napisałeś nie miałeś innego wyjścia.
Trzymaj się dzielnie i powodzenia.
Pozdro
Swoją drogą ciekawi mnie dlaczego nie można by sobie tych burgerów niesprzedanych nie schować do swojej torby. Tak czy siak to idzie w piździec więc dlaczego by nie pozwolić? Nikt nie straci, a ja bym opie**olił.
Tak na koniec, mówcie co chcecie ale wg. mnie najlepsze warunki pracy ma Ikea. Pracuję tam od niedawna i to jest jeden z lepszych zakładów pracy. 10h netto/h, darmowe obiady w niedziele, śniadania za złotówkę, w tygodniu obiady za 4(ale takie obiady że ja pie**ole, smaczne, zdrowe i nie oszczędzają na składnikach, widać), do tego woda z baniaka, cole, srole, kawki,herbatki. Tylko zapie**ol przez klientów duży.
Więc jak pójdziesz do tej Ikei, to k***a weź odłóż produkt na miejsce skąd go wziąłeś jak nie chcesz bo pamiętaj że jakiś pracownik będzie go musiał za ciebie odłożyć śmierdzący pie**olony leniu zamiast zająć się rozkładaniem i przygotowaniem towaru.
Swoją drogą ciekawi mnie dlaczego nie można by sobie tych burgerów niesprzedanych nie schować do swojej torby. Tak czy siak to idzie w piździec więc dlaczego by nie pozwolić? Nikt nie straci, a ja bym opie**olił.
Myślę, że (zastrzegam że to moje osobiste przemyślenie i mogę się mylić ) jest to podyktowany tym żeby ktoś nie wpadł na genialny pomysł narobienia burgerów w nadmiarze tylko po to żeby je opie**olić jak się nie sprzedadzą Może niech autor się wypowie ale wydaje mi się to prawdopodobne