Na dwa dni przed referendum o odłączenie Krymu od Ukrainy
wojska rosyjskie przechwyciły amerykańskiego drona szpiegowskiego.
"Sądząc po jego numerze identyfikacyjnym, UAV MQ-5B należał
do 66 amerykańskiej brygady rekonesansu, z siedzibą w Bawarii",
podał Rostec na swojej stronie internetowej.
W tym samym czasie administracja USA odpowiedzialna za zorganizowanie rewolucji
która doprowadziła do obalenia demokratycznie wybranego rządu Ukrainy, grozi Rosji sankcjami.
W tym tygodniu John Kerry powiedział przed Kongresem:
"Nie chcę podawać wszystkich szczegółów, z wyjątkiem stwierdzenia,
że jeśli będą podjęte złe decyzje, to może szybko stać się bardzo nieprzyjemnie".
12 marca Stany Zjednoczone testowo uwolniły na rynek 5 milionów baryłek z rezerw strategicznych.
"USA uwolniło 5 milionów baryłek ropy ze strategicznych rezerw paliwowych",
donosi Reuters, powołując się na rządowe źródła.
5 milionów baryłek odpowiada jednej trzeciej dziennej konsumpcji USA.
Rezultat widoczny jest na wykresie poniżej.
W odniesieniu do dyplomatycznych rozmów pomiędzy Rosją, a USA, RIA Novosti podaje,
że "Rosja nie ma planów działań wojskowych w południowo-wschodniej Ukrainie,
powiedział w piątek rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow
po rozmowach z Johnem Kerry'm w Londynie".
Komentując jego pięciogodzinne rozmowy z sekretarzem stanu USA Johnem Kerry'm,
Ławrow określił spotkanie jako "produktywne", ale powiedział,
że nieporozumienia między Moskwą i Waszyngtonem nie ustępują.
Rosyjski minister spraw zagranicznych powiedział, że podczas rozmów Kerry nie groził Rosji,
ponieważ partnerzy są świadomi, że zachodnie sankcje przeciwko Rosji byłoby szkodliwe.
Do dyplomatycznych rozgrywek dołączyły obecnie Chiny,
które popierają rosyjskie stanowisko wobec działań na Ukrainie.
"Sankcje mogą doprowadzić do działań odwetowych,
wywołując spiralę z nieprzewidywalnymi konsekwencjami",
ostrzega wysłannik Chin do Niemiec, dodając,
że "nie widzi żadnego sensu w sankcjach".
Idąc za ostrzeżeniami Merkel, że Rosja, jeśli nie zmieni kursu,
ryzykuje "masywnymi", politycznymi i gospodarczymi konsekwencjami,
Reuters donosi, że ambasador Shi Mingde wezwał o cierpliwość,
mówiąc, iż przed referendum w ten weekend
"drzwi są wciąż otwarte" dla dyplomacji.
Wiceminister gospodarki Rosji Aleksiej Likhachev odpowiedział na pogróżki,
obiecując "symetryczne" sankcje ze strony Moskwy.
Mamy więc przed sobą propagandowy miszmasz,
w którym Zachód i Rosja podają sprzeczne informacje,
pozostaje czekać do referendum, by zobaczyć,
co będzie wynikiem tego całego medialnego zamieszania.
PS. "Nie ważne, kto głosuje i na kogo.
Ważne, kto liczy głosy."
Kto to powiedział?