Witajcie sadole, przed chwilą została mi opowiedziana przerażająca historia, piszę to przede wszystkim abyście ostrzegli swoich dziadków i ich znajomych przed nowym kurewskim sposobem na wyłudzenie pieniędzy przez tych skurwieli "wnuczków".
Mama znajomego mechanika mojego taty odebrała telefon.
Nazwijmy ją "Babcia".
W słuchawce Babcia usłyszała męski głos, który przedstawił się jako policjant. Rzekomy funkcjonariusz, zaprezentował historię, że wnuczek Babci spowodował wypadek, w którym ucierpieli ludzie i żeby uchronić go od aresztowania należy NATYCHMIAST wpłacić kaucję wysokości 30 tys. złotych. Babcia cała przejęta powiedziała, że tyle nie ma, na co "policjant" zapytał "to ile pani ma".
Babcia powiedziała, że tylko 15 tysięcy. "Policjant" powiedział, że zaraz po pieniądze przyjedzie "kurier" i żeby Babcia POD ŻADNYM POZOREM nie odkładała telefonu. Lecz ona kazała policjantowi dać swojego wnuczka do telefonu. Wyobraźcie sobie, że "policjant" zawołał "wnuczka" po imieniu, tak jak rzeczywiście powinien się nazywać.
Babci po usłyszeniu innego głosu "wnuka" niż zwykle zapaliła się ostrzegawcza lampka i zapytała dlaczego "wnuk" ma inny głos.
On odpowiedział, że ma całą spuchniętą twarz, może nawet złamaną szczękę (!) po wypadku i błaga by mu pomogła.
Policjant przejął ponownie słuchawkę i mówi, że po pieniądze zjawi się zaraz kurier.
No i już do reszty dała się wciągnąć. Kobieta siadła zapłakana na łóżku i czekała na kuriera (oczywiście nie odkładając telefonu), który zjawił się po krótkiej chwili, prosząc o 15 tysięcy złotych.
Ona postanawia dać mu jedynie 13 tysięcy, mówiąc kurierowi, że 2 tys. potrzebuje na leki. Ten skurwiel powiedział, że proszę dać NATYCHMIAST 15 tysięcy!
Reszty możecie się domyślić, Babcia oddała 15 tys, czyli cały jej dorobek, ma emerytury 1200 zł więc obliczcie sobie ile musiała na to zbierać!
Co najlepsze zadzwoniła ponownie do wnuczka prawdziwego, który o niczym nie wiedział i spokojnie popijał herbatkę.
I tak oto skurwysyny okradają naiwnych ludzi, to może być każdy z naszego otoczenia!
Mama znajomego mechanika mojego taty odebrała telefon.
Nazwijmy ją "Babcia".
W słuchawce Babcia usłyszała męski głos, który przedstawił się jako policjant. Rzekomy funkcjonariusz, zaprezentował historię, że wnuczek Babci spowodował wypadek, w którym ucierpieli ludzie i żeby uchronić go od aresztowania należy NATYCHMIAST wpłacić kaucję wysokości 30 tys. złotych. Babcia cała przejęta powiedziała, że tyle nie ma, na co "policjant" zapytał "to ile pani ma".
Babcia powiedziała, że tylko 15 tysięcy. "Policjant" powiedział, że zaraz po pieniądze przyjedzie "kurier" i żeby Babcia POD ŻADNYM POZOREM nie odkładała telefonu. Lecz ona kazała policjantowi dać swojego wnuczka do telefonu. Wyobraźcie sobie, że "policjant" zawołał "wnuczka" po imieniu, tak jak rzeczywiście powinien się nazywać.
Babci po usłyszeniu innego głosu "wnuka" niż zwykle zapaliła się ostrzegawcza lampka i zapytała dlaczego "wnuk" ma inny głos.
On odpowiedział, że ma całą spuchniętą twarz, może nawet złamaną szczękę (!) po wypadku i błaga by mu pomogła.
Policjant przejął ponownie słuchawkę i mówi, że po pieniądze zjawi się zaraz kurier.
No i już do reszty dała się wciągnąć. Kobieta siadła zapłakana na łóżku i czekała na kuriera (oczywiście nie odkładając telefonu), który zjawił się po krótkiej chwili, prosząc o 15 tysięcy złotych.
Ona postanawia dać mu jedynie 13 tysięcy, mówiąc kurierowi, że 2 tys. potrzebuje na leki. Ten skurwiel powiedział, że proszę dać NATYCHMIAST 15 tysięcy!
Reszty możecie się domyślić, Babcia oddała 15 tys, czyli cały jej dorobek, ma emerytury 1200 zł więc obliczcie sobie ile musiała na to zbierać!
Co najlepsze zadzwoniła ponownie do wnuczka prawdziwego, który o niczym nie wiedział i spokojnie popijał herbatkę.
I tak oto skurwysyny okradają naiwnych ludzi, to może być każdy z naszego otoczenia!