Co wy gadacie o jakiejś żonie - przecież widać, że baba próbuje "ratować" kozę, a nie facet. Poza tym koza prawie spierdoliła, ale główna bohaterka w ostatniej chwili złapała za sznurek, którym najwyraźniej było w jakiś sposób związane nieszczęsne zwierzę, niepozwalając mu uciec. Jak dla mnie zabójstwo z premedytacją - może coś podejrzewała i była zazdrosna o chłopa?