aż się zalogowałem z wrażenia bo widzę że niewiedza panuje w temacie i każdy dokłada 3 grosze...
to co napisał Rannhide jest po części prawdą, ale przełożę to na język Polski.
W Chinach obecne jest zjawisko wyłudzania... czy to odszkodowań komunikacyjnych, czy to kasy od "sprawcy" czy wykonania badań w szpitalu.
Założenie jest takie, że ktoś rzuca się na ziemię/pod samochód itp. i w ten sposób "sprawcą" zostaje pierwsza osoba, która udzieli pomocy (np udawane pobicie/popchnięcie) lub siedzi w danym aucie (potrącenie), a "poszkodowany" otrzymuje kasę lub darmowy pakiet badań w szpitalu. I tu pojawia się problem... jak przy braku świadków lub kamer udowodnić że to nie "sprawca" zrobił to o co się go oskarża? Kamer w Chinach jest dużo i są praktycznie wszędzie ale nikt normalny bez potrzeby nie ryzykuje oskarżeń i po prostu idzie dalej olewając sytuację. Czasem zdarza się dobry samarytanin, który jednak pomoże, ale najpierw upewni się czy dookoła są kamery lub kilku świadków którzy w razie potrzeby obronią go przed oskarżeniami.
Próba zrozumienia takich różnic kulturowych nie ma sensu bo nam to się po prostu w głowach nie mieści.
Kolejny przykład takich ciekawych różnic:
Na skrzyżowanie na czerwonym wtacza się dziadek na elektrycznym skuterze i zostaje potrącony przez prawidłowo jadącą osobówkę. I teraz odłóżcie jedzenie bo jebniecie śmiechem... winny w takiej sytuacji jest kierowca osobówki i to on wypłaci odszkodowanie dziadkowi/jego rodzinie i będzie płacił za badania. Jedzie większym pojazdem i już - ma uważać.