Emily Mabou
Pochodząca z Afryki kobieta poślubiła własnego psa, twierdząc, że czworonóg utożsamia najlepsze cechy jej ojca. Uroczystości ślubne, w których udział wzięli ksiądz oraz okoliczni mieszkańcy, odbyły się w miejscowości Aburi w Ghanie.
30-letnia już Emily Mabou "wyszła za mąż" za swojego 18-miesięcznego psa po tym, jak stwierdziła, że posiada on osobowość oraz cechy charakteru, które bardzo ceni w mężczyznach. Kiedy uznała, że zwierzę jest chodzącym ideałem bardzo podobnym do jej ojca, postanowiła związać się z nim węzłem małżeńskim.
Mieszkanka Ghany zdecydowała się na taki krok, kiedy kolejni mężczyźni ją rozczarowywali. Każdy następny związek okazywał się nieporozumieniem, a faceci, z którymi się związywała byli "babiarzami" i oszustami. Całkowitym przeciwieństwem jej byłych chłopaków okazał się pies. "Mój pies jest dobry i lojalny wobec mnie i traktuje mnie z należytym szacunkiem." - wyznała w trakcie jednego z wywiadów. Kobieta planuje adoptować dzieci i wychowywać je wraz z "mężem".
Okeke Ikechuku
Ten mieszkaniec Nigerii zapałał miłością do swojej poduszki. Nie wiadomo jednak, czy uczucia Okeke Ikechuku są szczere. 26-latek w ubiegłym roku wyznał, że zamierza ożenić się z poduszką ze względu na to, że ma problem z nawiązywaniem kontaktów z płcią przeciwną. Panie najczęściej ignorują młodego Nigeryjczyka albo się z niego śmieją. Wszystko przez to, że Ikechuku rozmawiając z nimi zaczyna się jąkać.
Mieszkaniec Lagosu nie zamierza zostać sam i jak powiedział, wszystkie swoje uczucia przelał na poduszkę, z którą sypia od 16 roku życia. Ikechuku po 10 latach z nią spędzonych stwierdził, że jest ona miłością jego życia i zamierza się z nią ożenić. Póki co, 26-latek w pojęciu poduszki za żonę dostrzega same zalety. Przede wszystkim jej utrzymanie, w przeciwieństwie do kobiet, nie wymaga żadnych nakładów finansowych.
Amy Wolfe
34-letnia Amerykanka odnalazła swoją miłość w lunaparku. I nie jest nią bynajmniej żaden przystojniak. Mieszkanka Pensylwanii upodobała sobie bowiem atrakcje znajdujące się w wesołym miasteczku. Jedna z nich tak ją zafascynowała, że kobieta regularnie uprawia z nią seks.
Amy Wolfe bez żadnego skrępowania przyznaje, że wielokrotnie kochała się z jednym z urządzeń, które znaleźć można w lunaparku. Chodzi o "1001 Nachts" - atrakcję, która w parkach rozrywki dedykowana jest osobom o stalowych nerwach. 33-letniej Amerykance udało się nie tylko okiełznać maszynę, ale też w niej zadurzyć. Jej uczucie do urządzenia jest tak silne, że postanowiła je poślubić. Jak twierdzi kobieta, tylko w wesołym miasteczku udaje jej się zaznać spełnienia, dlatego odwiedza je aż 300 razy w roku. Przeszkodą nie jest nawet dystans, który dzieli jej miejsce zamieszkania od lunaparku - aby dostać się do parku rozrywki, Amerykanka musi przebyć 130-kilometrową drogę.
Nie zawsze dotarcie na miejsce jest jednak możliwe. Kobieta ma wówczas do dyspozycji fotografie "1001 Nachts" i spoglądając na nie zadowala się sama w warunkach domowych.
Percilla Bejano i Emmitt Bejano
Znani jako kobieta-małpa i mężczyzna-aligator spotkali się w latach 30-tych i niemal natychmiast zapałali do siebie miłością. Niestety, każde z nich obciążone było chorobą genetyczną. Percilla chorowała na hipertrichozę, która polega na nadmiernym owłosieniu jakiejś części ciała i nazywana jest syndromem wilkołaka. U Emmitta stwierdzono zaś ichthyosis - schorzenie, które powoduje, że na ciele pojawia się twarda skorupa przypominająca łuskę.
Para pobrała się w 1938 r. Rok później na świat przyszło ich dziecko.
Al i Jeanie Tomaini
On wielki, ona filigranowa, niemal miniaturowa. Al cierpiał na chorobę określaną mianem gigantyzmu wywołaną przez guz przysadki. Przypadłość ta sprawiła, że osiągnął wzrost 255 centymetrów (wg informacji zamieszczonej w Księdze Rekordów Guinnessa miał jednak "zaledwie" 223 centymetry). Tymczasem Jeanie urodziła się bez nóg.
Tych dwoje spotkało się w latach 30-tych w cyrku, w którym pracował Al. Szybko się w sobie zakochali. Ślub miał miejsce w 1936 r.
Tony i Ashley Weeks
Na pierwszy rzut oka przypominają zwyczajną parę, ale daleko im do przeciętnego małżeństwa. Oboje są transseksualistami. Ashley jest biologicznym mężczyzną, który uważa się za heteroseksualną kobietę, a Tony jest biologiczną kobietą, która uważa się za heteroseksualnego mężczyznę i jeszcze przed przejściem operacji zmiany płci spotykał się z kobietami.
Oboje poznali się podczas spotkania zorganizowanego dla ludzi, którzy nie identyfikują się ze swoją płcią. Najpierw była przyjaźń, która z czasem przekształciła się w miłość.
Patrick Stuebing i Susan Karolewski
Patrick i Susan są kochającą się parą, ale są też rodzeństwem. Oboje dorastali osobno. Patrick jako dziecko został adoptowany i zamieszkał w Poczdamie. Susan wraz z matką i resztą rodziny została w Lipsku. Po latach, Patrick postanowił nawiązać kontakt ze swoją biologiczną rodzinę i wyruszył do swojego rodzinnego miasta. W 2000 r. odnalazł wszystkich, w tym swoją siostrę Susan, w której z wzajemnością się zakochał.
Dziś oboje mieszkają w niewielkim mieszkaniu w Lipsku i mają czworo dzieci. Troje z maluchów, ze względu na nielegalną w Niemczech praktykę swoich rodziców, zostało umieszczonych w ośrodku opiekuńczym. Patrick musiał też odsiedzieć dwuletni wyrok za przestępstwo jakim jest kazirodztwo.
Dumas i Dos Santos
Ta para jest tak dziwna, że nawet hasło "niewiarygodne" nie oddaje wagi sytuacji. On - Jean Dos Santos - urodził się dwoma funkcjonującymi bez zarzutu penisami i trzema mosznami. Ona - Blanche Dumas - miała cztery piersi i dwie... pochwy. Każde z nich miało też dodatkową nogę, ale nawet nie biorąc pod uwagę dodatkowych kończyn trzeba przyznać, że oboje byli do siebie doskonale dopasowani.
Tych dwoje spotkało się w Paryżu, gdzie Blanche pracowała jako luksusowa prostytutka. Kiedy dowiedziała się, że do miasta przyjechał Jean postanowiła za wszelką cenę się z nim zobaczyć. Jej pragnieniem było bowiem pożycie z mężczyzną, którego podobnie jak ją, natura obdarowała hojniej. Spotkali się podobno na chwilę, by przeżyć to, co innym nigdy nie będzie dane.