Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
To małe tornado. Jestem ekspertem.
Moim zdaniem to średnie tornado ale ja ekspertem nie jestem.
Małe tornado robi się w butelce wódki poprzez zamieszanie jej, żeby wygonić szatana...Duże tornado z kolei to moim zdaniem takie co potrafi chociaż zerwać dach.
Srala Bartek, srala-bartek, sral, srela, srala, strala, sroła, srella – w wierzeniach słowiańskich demon tkwiący w wirze powietrza lub występujący w postaci małej trąby powietrznej, popularny zwłaszcza na terenie Zagłębia Dąbrowskiego.
Według panujących wierzeń Srala Bartek pojawiał się najczęściej w czasie sianokosów i żniw. Psuł snopy, rozdmuchiwał siano, rozrzucał zżęte zboże w taki sposób, że nie udawało się go ponownie związać. Powiadano, że jest on zdolny porwać chłopa razem z koniem i wozem. Aby się uchronić przed jego szkodliwym działaniem, należało ostatnią zżętą garść złożyć na krzyż i przeżegnać. Skutecznym sposobem w przypadku napotkania na Srala Bartka było trzykrotne splunięcie albo przeżegnanie się; można go było też zranić lub przepędzić, rzucając w niego nowym, dobrze naostrzonym nożem. Innym sposobem na dokuczenie Srala Bartkowi było spluwanie w jego stronę przy jednoczesnym klepaniu się w pośladek.
pl.wikipedia.org/wiki/Srala_Bartek
Wystarczy tylko pogodne niebo oraz ciepłe i chłodne powietrze jednocześnie, aby zrodziło się zjawisko nazywane "tańczącym diabłem", które do złudzenia przypomina trąbę powietrzną. Skąd się bierze fenomen, na który sezon rozpoczyna się właśnie w Polsce
Tańczący diabeł może nas dopaść nad jeziorem, na plaży, a nawet w centrum miasta, w momencie, gdy najmniej się tego spodziewamy. Na pierwszy rzut oka wygląda jak trąba powietrzna, ale tak naprawdę niewiele ma z nią wspólnego. Fachowo zjawisko to nazywa się trąbą pyłową, jednak potocznie zwie się też diabłem pyłowym lub tańczącym diabłem.
Staropolskie źródła podają, że gdy dawniej trąba szalała po polach, mówiło się, że diabeł kitą zamiata. Dzisiaj wiemy o tym zjawisku tyle, żeby o zabobonach mówić z przymrużeniem oka.
Trąba pyłowa powstaje zazwyczaj w pogodny, bezwietrzny dzień, gdy promienie słoneczne intensywnie ogrzewają powierzchnię ziemi. W momencie, gdy nad ogrzany grunt nagle napływa dużo chłodniejsze powietrze, dochodzi do intensywnej konwekcji, a więc oddawania ciepła przez grunt atmosferze.
Zaczyna się formować kolumna ciepłego powietrza, a wraz z nią tworzy się niewielki ośrodek niżowy, które wiruje przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Gdy masa jest przenoszona bliżej ośrodka rotacji to zachowany zostaje moment pędu, co nasila zjawisko.
Formuje się tym samym wir, który podobnie jak wiatr, jest niewidoczny do momentu, gdy nie unosi z ziemi pyłu. Gdy zaczyna go unosić, to staje naszym oczom zjawisko przypominające trąbę powietrzne lub, jak kto woli, tornado.
Jednak zasada powstawania trąby pyłowej jest zupełnie odmienna od tego, jak rodzi się tornado. Przede wszystkim trąba pyłowa nie potrzebuje superkomórki burzowej, a więc również mezocyklonu. Nie spotkamy jej więc podczas deszczowej czy burzowej aury, lecz w słoneczny dzień, gdy nic nie zapowiada pojawienia się aż tak gwałtownego zjawiska
Trąba pyłowa jest dużo słabsza od trąby powietrznej, rzadko kiedy prędkość jej obrotu przekracza 100 km/h. Najczęściej też ma kilka do kilkunastu metrów średnicy oraz żyje kilka sekund, rzadziej kilkadziesiąt sekund, a jeszcze rzadziej kilka lub kilkanaście minut. Pokonuje przy tym nieduże odległości, zwykle kilkadziesiąt metrów, rzadko kiedy kilkaset metrów.
Choć lej jest najczęściej zbyt słaby, aby nas porwać, to jednak może nas porządnie potarmosić, piasek może dostać się nam do oczu i ust, możemy też zostać zranieni ostrym przedmiotem, który trąba uniesie w powietrze. Nie raz dochodziło do takich zdarzeń. Diabełki porywały dmuchane zamki z dziećmi, przewracały namioty czy uniemożliwiały rozgrywki sportowe.
W Polsce trąby pyłowe pojawiały się na bałtyckich plażach, nad jeziorami, a nawet w centrum Krakowa. Tak było 25 kwietnia 2008 roku, gdy trąba pyłowa pojawiła się na skrzyżowaniu al. Krasińskiego i ul. Kościuszki. Lej zaczął zasysać piasek na torowisku tramwajowym i unosić go do góry. Zniknął dopiero, kiedy wjechał w niego tramwaj.
Jej szczątki widoczne były jeszcze przez jakiś czas ponad siecią trakcyjną. Motorniczy wykazał się brakiem wyobraźni, ponieważ wiatr w trąbie pyłowej wiał z dużą prędkością i mógł spowodować uszkodzenie trakcji lub tramwaju.
Gdy widzimy trąbę pyłową, lepiej się do niej nie zbliżać, ponieważ wiatr może nas unieść, zdarzały się też przypadki uszkodzenia lub utraty wzroku z powodu unoszącego się z dużą prędkością piasku, pyłu czy kamieni.
Trąba pyłowa ma też swoje odpowiedniki w zależności od miejsca i materii, którą unosi. W górach można spotkać trąby śnieżne, a podczas gigantycznych pożarów pojawiają się trąby ogniowe.
Źródło: TwojaPogoda
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów