uookie,
Za duzo lewicowej propagandy.
Cytat:
Wzrastająca systematycznie od chwili narodzin Rodezji liczba białych osadników, umożliwiła wprowadzenie w Rodezji Południowej systemu rządów bezpośrednich, czyli rządów sprawowanych bezpośrednio przez białych. Jednocześnie rządy te opierały się na współpracy z popieraną przez Brytyjczyków afrykańską starszyzną plemienną, która z tego tytułu otrzymywała regularne pobory. Oprócz tego, wielu miejscowych czarnych znalazło pracę w organizowanych siłach policyjnych.
W 1895 r. Rodezję podzielono na tzw. okręgi tubylcze z zarządzającymi nimi komisarzami do spraw tubylców. Powołana Komisja Ziemska uznała, iż mniejsza produktywność murzyńskich gospodarstw rolnych pozwala na przekazanie większej ilości gruntów białym osadnikom, dysponującym bardziej zaawansowanymi i nowocześniejszymi technikami uprawy roli. Prace badawcze Komitetu do Spraw Tubylców potwierdziły tezę o niskiej wydajności murzyńskiego rolnictwa, co wpłynęło na przekazanie białym kolejnych terenów. W 1911 r. biali w sile ok. 23 tysięcy osób zarządzali 19 mln. akrów ziemi, co stanowiło 20,7% ogólnych upraw. Murzyni zaś w ilości ok. 750 tysięcy posiadali 21 mln. akrów, będących 23% ogółu areału. Afrykanie, którzy nie opuścili swych ziem zostali zatrudnieni na powstałych farmach kolonistów.
Cytat:
W latach dwudziestych podjęto w Rodezji Południowej prace nad koncepcją wprowadzenia w życie zasady umożliwiającej osobny rozwój obu ras, czyli tzw. segregacji rasowej. Omawiana wtedy idea oddzielenia rasy białej od czarnej nie miała jednak nic wspólnego z rasizmem (cokolwiek by on znaczył). Była po prostu propozycją zapewnienia odmiennym grupom etnicznym – osobnych warunków funkcjonowania w zgodzie z własną tradycją i kulturą. Segregacja rasowa nie zawierała w sobie, ani nawoływania do skrzywdzenia drugiej rasy, ani też pogardy dla rdzennej ludności. Wszyscy biali zgodnie twierdzili (także misjonarze), że idea oddzielenia rasy czarnej od białej przyczyni się do uniknięcia napięć oraz sytuacji konfliktowych, co wpłynie na stabilizację wewnętrzną kraju. W przeciwieństwie jednak do Republiki Południowej Afryki, segregacja rasowa w Rodezji nigdy nie zyskała rangi oficjalnej doktryny państwowej, ograniczając się jedynie do pojedynczych rozwiązań. A i one nie zawsze były oczywiste, co w rzeczywistości pozwalało często na wspólną egzystencję.
Jednym z przykładów segregacji rasowej w Rodezji Południowej były prawne rozwiązania dotyczące podziału ziemi. Regulowała je ustawa z 1930 r., opierając się na wynikach rozmów, jakie przeprowadziła w 1925 r. powołana do tego specjalna komisja z przedstawicielami ludności białej i czarnej. Efektem działań komisji było stwierdzenie o udzielonym przez obie ludności poparciu dla pomysłu segregacji w przedmiocie unormowania stosunków rolnych w kraju. Ustalono odtąd, że przedstawiciele obu ras nie mogą zakupywać ziemi, należącej do obszaru wydzielonego drugiej rasie. Ustawa o podziale ziemi ostatecznie określała areały ziemi przysługujące białym i czarnym. Europejczycy otrzymali 51% ogółu terenów. Czarnoskóra ludność zyskała 22% ogólnego areału. Pozostałą część tworzyły odpowiednio – 18,5% – ziemia przydzielona, do dyspozycji administracji Kolonii oraz 7,8% – ziemie rezerwowe dla czarnych.
Sukcesy w budowie Rodezji gwarantowały też nowe i lepsze warunki życia dla rdzennej ludności oraz szansę na jej awans społeczny. Biali dostarczyli podstawową infrastrukturę (drogi, koleje), zapewnili obronę przed najazdami obcych plemion, położyli kres walkom wewnętrznym i barbarzyńskiemu zwyczajowi handlu ludźmi. Osadnicy zapewnili czarnym znaczną poprawę ich egzystencji, oferując zatrudnienie w rozwijającym się nowoczesnym rolnictwie, przemyśle i górnictwie. Zaowocowało to pojawieniem się na terenach wiejskich coraz liczniejszej nowej warstwy społecznej w postaci czarnych, bogatszych rolników. W rozwijających się w niesłychanym tempie miastach, awans cywilizacyjny umożliwił narodziny dużej grupy czarnych pracowników zakładów przemysłowych i prywatnych przedsiębiorców – sklepikarzy, właścicieli mniejszych firm i zakładów.
Na szczególną uwagę zasługuje rodezyjska oświata i edukacja ukierunkowane na wykształcenie czarnej ludności. Jak na warunki afrykańskie osiągnięto tu wyjątkowy poziom. Rosła ilość wykształconych Afrykanów – nauczycieli, prawników, urzędników, lekarzy oraz czarnych rzemieślników. Pierwszy wkład w tym zakresie wnieśli misjonarze katoliccy i anglikańscy. Musieli oni nie bez wysiłku i problemów przełamywać opory Afrykanów, którzy przez długi okres czasu nie widzieli czegokolwiek interesującego w oferowanym im nauczaniu. Czarni mieszkańcy gardzili oświatą, ograniczając się do tradycyjnych nauk w zakresie przygotowania do życia we wspólnocie szczepowej (opieka nad bydłem, polowania, sprawność bitewna etc.). Z myślą o czarnoskórych mieszkańcach powstało wiele szkół elementarnych, zawodowych, misyjnych oraz ośrodków kształcących nauczycieli. Począwszy od uzyskania autonomii władze Rodezji stale zwiększały nakłady w tym zakresie. W latach 40-tych nastąpił rozwój afrykańskiego szkolnictwa na poziomie średnim. W 1976 r. czarni nauczyciele liczyli ponad 22 tys., a uczniowie – ok. 826 tys. Absolutną nowością pod tym względem był założony w 1955 r., nieprzestrzegający segregacji rasowej Uniwersytet w Salisbury. Biali Rodezyjczycy roztoczyli również opiekę nad Afrykanami przejawiającymi zamiłowania artystyczne. W szkołach uczono umiejętności rzeźbiarskich, a powstała w 1957 r. Galeria Narodowa słynęła z promocji sztuki tradycyjnej w wykonaniu czarnoskórych artystów.
Rządy białych udostępniły także murzyńskiej ludności darmową opiekę medyczną, która chroniła ich przed chorobami i epidemiami, jakie masowo występowały w okresie przedkolonialnym.
Cytat:
W latach 1953 – 1963 Rodezja Południowa na krótko stała się częścią utworzonej przez Brytyjczyków tzw. Federacji Afryki Centralnej. W jej skład weszły też protektoraty Rodezji Północnej (obecna Zambia) i Niasy (aktualnie Malawi). Powstały organizm polityczny nie utrzymał się długo. Przypadł on bowiem na czas burzliwego i rujnującego cywilizacyjne dokonania białych większego procesu dekolonizacyjnego. W okresie tym zaczęły formować się rozmaite tzw. afrykańskie ruchy narodowowyzwoleńcze, których działania przybrały na sile pod koniec lat 50-tych. Ich głównym celem było obalenie w regionie rządów sprawowanych przez białych. Inicjatywy te spotkały się z poparciem ze strony ONZ, któremu przewodniczył Szwed Dag Hammarskjöld (1905 – 1961). Dla wspieranego przez światową lewicę Sekretarza Generalnego nie istotne było, czy dekolonizacja nie zagrozi życiu społeczeństw byłych kolonii oraz jakie przyniesie końcowe efekty. Ważne było jedynie to, aby jak najszybciej odsunąć białych od władzy. Hammarskjöld wyznawał przy tym obłudną zasadę alarmowania światowej opinii publicznej tylko wtedy, gdy niezależnie od powodów śmierć poniósł czarny człowiek z ręki białego. Jednocześnie całkowicie milczał w przypadku sytuacji odwrotnych, bądź wówczas, kiedy zabijali się między sobą sami czarni.
W 1959 r. w Salisbury doszło do wybuchu niepokojów wywołanych przez czarnych aktywistów Afrykańskiego Kongresu Narodowego Rodezji Południowej. Rząd ogłosił stan wyjątkowy. Biali świadomi zagrożeń, jakie dla kraju niósł destabilizujący murzyński nacjonalizm, zaproponowali czarnym porzucenie polityki segregacji rasowej oraz dopuszczenie ich do urzędów i wszystkich stanowisk w administracji państwowej. Przekazano im też dodatkowe 2 mln. akrów ziemi. Uchwalona w 1961 r. nowa konstytucja oferowała czarnoskórej ludności szereg swobód, znosiła wiele rozwiązań utrzymanych w duchu segregacji, a przede wszystkim gwarantowała 15-osobową reprezentację w 65-osobowym parlamencie i wpływ na obsadę pozostałych miejsc. Oferty te zostały jednak odrzucone przez radykalną czarną opozycję.
Murzyńscy radykałowie doskonale zdawali sobie sprawę ze swej przewagi liczebnej. W 1956 r. biali liczyli ok. 178 tys. osób. Podczas, gdy czarnoskóra ludność aż 2.290 tys. Licząc na pełne zwycięstwo i całkowite przejęcie władzy, afrykańska opozycja domagała się przeprowadzenia powszechnych wyborów na zasadzie „jeden człowiek – jeden głos”. Protestujący nie zdawali sobie niestety sprawy z tego, iż do prawidłowego pokierowania państwem niezbędne są zarówno odpowiednie przygotowanie, wiedza, jak i doświadczenie. Czarni zupełnie nieświadomi tego oraz ufni w to, iż sam fakt stanowienia większości bez zasadniczego wkładu w budowę kraju, uprawnia do natychmiastowego przejęcia władzy i pozwoli na skuteczne oraz owocne rządy, powoli szykowali dla kraju katastrofę. Nasilały się dalsze demonstracje, ataki i sabotaże. Ten wczesny okres konfrontacji pomiędzy rządem a czarnymi ekstremistami, obejmujący lata 1960 – 1962 obfitował jeszcze w słabo zorganizowane i nieskoordynowane zamachy i akty terroru. Bojówkarze używali ładunków wybuchowych skradzionych z kopalń lub prymitywnych bomb zapalających wykonanych domowym sposobem. Dokonywano pojedynczych napaści i zastraszeń. Jednak w miarę upływu czasu „czarny ruch wyzwoleńczy” przybierał coraz lepsze formy organizacyjne, rósł w sile i stosował nowocześniejsze techniki sabotażu i terroru.
W 1962 r. za używanie przemocy, hasła komunistyczne i ideologię czarnego rasizmu został zdelegalizowany powstały w 1961 r. Afrykański Ludowy Związek Zimbabwe (ZAPU). Czarni ekstremiści z ZAPU podjęli decyzję o zorganizowanej walce terrorystycznej. Rozpoczęły się pierwsze lepiej przygotowywane ataki na posiadłości białych i posterunki policyjne oraz zamachy bombowe na urzędy publiczne. W 1963 r. na terenie Tanzanii powstała kolejna radykalna murzyńska organizacja, pod nazwą Afrykański Narodowy Związek Zimbabwe (ZANU). Odtąd te dwie rywalizujące ze sobą marksistowskie formacje miały nadawać główny ton walce z rządem rodezyjskim. Pierwsza z nich – ZAPU z Joshu'ą Nkomo (1917 – 1999) jako przywódcą – skupiała przedstawicieli ludności Ndebele, druga – ZANU – rekrutowała przedstawicieli ludności Szona.
Zródło
Cytat:
http://historieodklamane.salon24.pl/tag/12705,rodezja
Ogóelm radzę zapoznać sie z historią a nie pierdolić lewicowe farmazony,jak to im zle nie bylo