Jechałem dzisiaj tramwajem i jakiś rumun, cygan czy chuj wi co, brudne w każdym razie, weszło do wagonu, zaczęło coś śpiewać yyy... skrzeczeć po swojemu, a następnie żebrać od ludzi licząc na jakiegoś grosza, myśląc że jest czymś zajebistym czy coś. Całą akcję zbierania bałem się, żeby ktoś przypadkiem nie dał brudaskowi napiwku za tak wspaniały pokaz swoich ułomności. Na szczęście, nikt z obecnych w pojeździe nie zdobył się na tyle odwagi. W efekcie pierdolony nierób opuścił tramwaj bez złamanego grosza od żadnej z kilkudziesięciu osób
Odzyskałem wiarę w ludzi
Odzyskałem wiarę w ludzi