Misja Czerwonego Krzyża licząca 5 osób przybyła do Moskwy 20 grudnia 1918, w celu wynegocjowania repatriacji jeńców wziętych do niewoli w czasie I wojny światowej. Misji przewodniczył Bronisław Wesołowski. Jej członkowie zostali natychmiast (21 grudnia) aresztowani pod zarzutem szerzenia wywrotowej propagandy i uwięzieni, a następnie formalnie wydaleni z kraju. Członków delegacji transportowano pod strażą w kierunku Polski najpierw koleją, a następnie szosą. Przed linią frontu zostali wywleczeni przez żandarmów do lasu i rozstrzelani. Zginął przewodniczący misji i 3 członków: dwie młodziutkie kobiety i lekarz. Natomiast ostatni z członków misji, Leon Alter, udał martwego, i po odejściu zabójców zdołał uciec, przedostać się przez linię frontu i powiadomić władze o tym morderstwie. Przy ciałach znaleziono paszporty, świadectwa Czerwonego Krzyża, a także pieniądze, co świadczyło, że motywem zabójstwa nie był rabunek.
Tyle, że to nieprawda. Bowiem wszystko było zupełnie odwrotnie. To Rosjanie przybyli do Warszawy z misją Czerwonego Krzyża, to Polacy aresztowali i zamordowali bestialsko młode i niewinne kobiety oraz lekarza po wywózce do lasu. Ciekawe co byłoby, gdyby zrobiono o tym film w Rosji.
ŹRÓDŁO
Tak tak, panowie i panie. Historia jest pełna niespodzianek...