Lekcja chemii. Pani pisze różne wzory na tablicy, a mały Jasio wyciągnął torebke po cukrze, wyjął z niej drugi śniadanie, nadmuchał torebkę i strzelił. Pani aż podskoczyła, i krzyczy
- Jasiu, jutro z ojcem masz przyjść.
Następnego dnia pani z przejęciem opowiada ojcu co ten urwis zrobił.
- Proszę pana, w czasie lekcji chemii pisałam wzory na tablicy, a Jasio strzelił z torby po cukrze. Jak ja sie przeraziłam, aż mi serce stanęło.
- To jeszcze nic - mówi tata - jak wczoraj waliłem kozę, to tak przypierdolił z worka po cemencie, że mi w rękach tylko rogi zostały.