@upup: skacze się z lecących maszyn. Takie skoki są znacznie łatwiejsze od skakania ze stacjonarnych lokacji.
Base jumping jest trudniejszy, bo musisz unikać przeszkód z naziemnych (kabli, anten itd., bo w końcu skaczesz z punktów stacjonarnych) i masz tylko kilka sekund na reakcję jeśli coś pójdzie nie tak. Jeśli Ci się nie otworzy albo zawinie spadochron albo zawieje ci i zaczniesz koziołkować, to po nieudanym skoku z 50 metrów to będziesz równie martwy jak po skoku z 5000 metrów, a jednak różnica, że masz 5 czy 50 sekund na reakcję jest duża. Do tego pierwsze skoki wykonuje się będąc podpiętym wraz z instruktorem. Większa waga i powierzchnia (w tym niedoświadczonego człowieka, który nie wie jak manewrować)=mniejsza kontrola nad lotem, a to dyskwalifikuje skok pomiędzy kablami, przy skałach itd.
Czytałem gdzieś, że wszyscy znawcy zalecają odbycie nawet 1000 skoków z lecących maszyn zanim się w ogóle złapie za base jumping. Może przekręciłem liczbę, ale na pewno była ona ogromna.