Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Rok temu nad Bałtykiem był sztorm. Byłem w Juracie i poszedłem na plażę by go sobie pooglądać. To było niesamowite. Po pewnym czasie zobaczyłem jakiegoś wingserfera czy jakoś tak. Kozak po prostu, przy większych podmuchach wiatru podlatywał kilka metrów w górę, a czasami to pewnie z 7 . Przy naprawdę dużym wietrze po prostu poleciałby w głąb morza. Zaimponował mi, więc długo nie myśląc popełniłem ogromny błąd i wszedłem do morza. Było w sumie bardzo fajnie, fale były ogromne i silne. Chciałem popłynąć do tego wybrzuszenia które powstaje w miejscu spotkania się dwóch przeciwnych prądów. Właściwie to nie musiałem się zbytnio wysilać bo fale same wciągały mnie do morza. Trochę zacząłem się bać, ale dopłynąłem tam gdzie chciałem i zacząłem wracać. Fale zalewały mnie od tyłu i wciągały jeszcze głębiej. Gdy zorientowałem się, że oddalam się od brzegu zamiast przybliżać. Bardzo spanikowałem, ale chwilkę po tym dostał tak ogromnego kopa adrenaliny, że wysilając się z całych sił dopłynąłem w końcu do brzegu. Prawie się topiąc, bo szybko oddychałem, a fale zalewały mi głowę więc często się ksztusiłem. Po dotarciu do brzegu zrobiło mi się ciemno przed oczami i kręciło mi się w głowie. Nie jestem pewien czy straciłem przytomność, jeśli tak to na kilka sekund. Teraz już wiem by się nie przeceniać i nie ryzykować, bo życie ludzkie jest kruche i jakieś uniesienia nie są warte takiej ceny. Jeżeli jakimś cudem to przeczytałeś to życzę ci rozsądku.
Opowiem w takim razie moja historię.
Rok temu nad Bałtykiem był sztorm. Byłem w Juracie i poszedłem na plażę by go sobie pooglądać. To było niesamowite. Po pewnym czasie zobaczyłem jakiegoś wingserfera czy jakoś tak. Kozak po prostu, przy większych podmuchach wiatru podlatywał kilka metrów w górę, a czasami to pewnie z 7 . Przy naprawdę dużym wietrze po prostu poleciałby w głąb morza. Zaimponował mi, więc długo nie myśląc popełniłem ogromny błąd i wszedłem do morza. Było w sumie bardzo fajnie, fale były ogromne i silne. Chciałem popłynąć do tego wybrzuszenia które powstaje w miejscu spotkania się dwóch przeciwnych prądów. Właściwie to nie musiałem się zbytnio wysilać bo fale same wciągały mnie do morza. Trochę zacząłem się bać, ale dopłynąłem tam gdzie chciałem i zacząłem wracać. Fale zalewały mnie od tyłu i wciągały jeszcze głębiej. Gdy zorientowałem się, że oddalam się od brzegu zamiast przybliżać. Bardzo spanikowałem, ale chwilkę po tym dostał tak ogromnego kopa adrenaliny, że wysilając się z całych sił dopłynąłem w końcu do brzegu. Prawie się topiąc, bo szybko oddychałem, a fale zalewały mi głowę więc często się ksztusiłem. Po dotarciu do brzegu zrobiło mi się ciemno przed oczami i kręciło mi się w głowie. Nie jestem pewien czy straciłem przytomność, jeśli tak to na kilka sekund. Teraz już wiem by się nie przeceniać i nie ryzykować, bo życie ludzkie jest kruche i jakieś uniesienia nie są warte takiej ceny. Jeżeli jakimś cudem to przeczytałeś to życzę ci rozsądku.
Radzę używać mózgu tobie i innym ale historia dobra pozdro
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów