Wybraliśmy się z kumplem i jego panną na ryby. My łowimy, a ona leży na leżaku i się opala. Nałowiliśmy dość sporo sumików, nie planowaliśmy ich zabierać, a wypuścić nie można, więc trzeba było je humanitarnie i bezboleśnie odjebać. No to bierzemy maczetę, idziemy kawałek dalej i upierdalamy łby. Skończyliśmy, wytarłem narzędzie zbrodni i chciałem je schować do pochwy. Rozglądam się, nie ma. Pytam kumpla:
- Gdzie masz pochwę?
A on, wskazując w stronę leżaka:
- Tam leży.
- Gdzie masz pochwę?
A on, wskazując w stronę leżaka:
- Tam leży.