Ostatnio jak zgłodniałem wpadłem do baru mlecznego. Na wejściu do budynku (do baru trzeba dojść korytarzem) stali jacyś robotnicy, i mówią "niech pan uważa!" . Myślę sobie -ale na co? Po chwili skręcam w korytarz w stronę baru a tam gówno na podłodze, kawałek dalej resztki gówna i kawałek dalej znów.
Zamurowało mnie i stoję nie dowierzam, za chwile otwierają się drzwi (chyba toaleta) wychodzi jakiś pseudo-menel. Ręce ubabrane w gównie, za paznokciami gówno. Z nogawki wylatuje gówno. Skierował sie w stronę baru, otwarł klamkę - ręka z gówna. Poczułem jak zaciska mi gardło i spierdzieliłem. Zapach i odruch wymiotny prześladował mnie jeszcze półgodziny. Głód sam ustąpił