Slowbota to jeden z tych dni, gdzie newsy płyną wolniej, a my możemy znaleźć kilka chwil na uczenie się na cudzych błędach.
Justin Carter przebywa w areszcie od marca po tym, jak w lutym tego roku w trakcie partii w League of Legends rzucił żartem na czacie gry. Po tym, jak jeden z graczy nazwał go szalonym, Carter odpowiedział: "No ta, w głowie mam całkiem nieźle nawalone. Pójdę urządzić sobie strzelaninę w szkole pełnej dzieciaków, po czym będę zajadał się ich wciąż bijącymi sercami". Sprawy nie wyratował nawet fakt, że zaraz po tej wiadomości Carter dopisał "lol" i "jk", a więc dwa wyrażenia oznaczające kolejno śmiech i "żartowałem".
Sprawa nabrała tempa, kiedy pewna Kanadyjka zobaczyła wiadomość gracza i zdołała (jak one to robią, tego już nie wiemy) ustalić jego adres. Jak się okazało, Carter mieszka obok podstawówki, w efekcie czego został wykonany odpowiedni telefon na policję. Jak podaje The Daily Caller, źródło całej wiadomości, młodzieniec przebywa w areszcie od marca, przez co zmuszony był świętować swoje 19-te urodziny w więzieniu.
Justin Carter z Texasu został oskarżony o groźby wykonania aktu terrorystycznego, przez co grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności. Oczywistym jest, że zwiększona wrażliwość nawet na idiotyczne teksty tego typu została nadszarpnięta ostatnimi strzelaninami w szkołach na terenie Stanów Zjednoczonych, ale Carter nie mógł o tym wiedzieć, bo nie interesuje się wiadomościami i ani ich nie czyta, ani nie ogląda.
Jeśli macie ochotę pomóc biedakowi, to ruszyła petycja z prośbą o wypuszczenie gracza przez władze, opierająca się o pierwszą poprawkę konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Nieco przerażającym jest fakt, że sarkazm, niezależnie od tego jak daleko się posuwa i jak bardzo wyraźnie go oznaczymy, może zapewnić komuś więzienie. Z drugiej strony nie spodziewałbym się niczego innego w momencie, gdy cała Ameryka, jeśli nie cały świat, w obliczu strzelanin w szkołach na przestrzeni ostatnich kilku lat stara się zabezpieczyć przed ewentualną tragedią. Jeśli Carter naprawdę nie słyszał o strzelaninach w podstawówkach, to trafił mu się wyjątkowo przykry zbieg okoliczności.
Dzieci, czytajmy książki. Na wszelki wypadek.
Justin Carter przebywa w areszcie od marca po tym, jak w lutym tego roku w trakcie partii w League of Legends rzucił żartem na czacie gry. Po tym, jak jeden z graczy nazwał go szalonym, Carter odpowiedział: "No ta, w głowie mam całkiem nieźle nawalone. Pójdę urządzić sobie strzelaninę w szkole pełnej dzieciaków, po czym będę zajadał się ich wciąż bijącymi sercami". Sprawy nie wyratował nawet fakt, że zaraz po tej wiadomości Carter dopisał "lol" i "jk", a więc dwa wyrażenia oznaczające kolejno śmiech i "żartowałem".
Sprawa nabrała tempa, kiedy pewna Kanadyjka zobaczyła wiadomość gracza i zdołała (jak one to robią, tego już nie wiemy) ustalić jego adres. Jak się okazało, Carter mieszka obok podstawówki, w efekcie czego został wykonany odpowiedni telefon na policję. Jak podaje The Daily Caller, źródło całej wiadomości, młodzieniec przebywa w areszcie od marca, przez co zmuszony był świętować swoje 19-te urodziny w więzieniu.
Justin Carter z Texasu został oskarżony o groźby wykonania aktu terrorystycznego, przez co grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności. Oczywistym jest, że zwiększona wrażliwość nawet na idiotyczne teksty tego typu została nadszarpnięta ostatnimi strzelaninami w szkołach na terenie Stanów Zjednoczonych, ale Carter nie mógł o tym wiedzieć, bo nie interesuje się wiadomościami i ani ich nie czyta, ani nie ogląda.
Jeśli macie ochotę pomóc biedakowi, to ruszyła petycja z prośbą o wypuszczenie gracza przez władze, opierająca się o pierwszą poprawkę konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Nieco przerażającym jest fakt, że sarkazm, niezależnie od tego jak daleko się posuwa i jak bardzo wyraźnie go oznaczymy, może zapewnić komuś więzienie. Z drugiej strony nie spodziewałbym się niczego innego w momencie, gdy cała Ameryka, jeśli nie cały świat, w obliczu strzelanin w szkołach na przestrzeni ostatnich kilku lat stara się zabezpieczyć przed ewentualną tragedią. Jeśli Carter naprawdę nie słyszał o strzelaninach w podstawówkach, to trafił mu się wyjątkowo przykry zbieg okoliczności.
Dzieci, czytajmy książki. Na wszelki wypadek.