darog92 napisał/a:
Zajebista organizacja budowy! Cała konstrukcja zostaje wykonana praktycznie w jednym miejscu. Ciekawi mnie jednak co się dzieje w przypadku zakrętu, łuku. Płyty są wykonywane z tego co widać jako prostokąt, więc zastanawiam się w jaki sposób profilują zakręt, skoro całość zostaje przesuwana razem. Jakieś szczeliny dylatacyjne między nimi?
W identyczny sposób budowali A1 Gliwice Sośnica do Zabrze Maciejów jak nie dalej.
Jeżeli most/wiadukt nie zapierdala w jednej linii/krzywiźnie, to robionych jest kilka stanowisk nasuwowych, a każde z nich ma odpowiedni kształt (prosty lub o odpowiedniej krzywiźnie) i po zazbrojeniu, zalaniu betonem i wyschnięciu kolejne układy są nasuwane na wybudowane wcześniej podpory i łączą się w miejscach wcześniej wyznaczonych przez geodetów. Kolejne stanowiska nasuwowe są rozstawione między sobą w odległości zależnej od wydolności siłowników, za pomocą których nasuwy są wykonywane i ukształtowania terenu (czy w poziomie zapierdala linia czy nie). Standardowo każde stanowisko ma długość od 20 do 40m, taka jest odległość między podporami i tyle wypycha się jednorazowo. Dylatacje być oczywiście muszą i znajdują się zawsze na środku jednej z podpór.
To wszystko to oczywiście teoria, która często niewiele ma wspólnego z praktyką. Jak trzeba przyspieszyć tempo prac, to można napierdalać nasuwy z nie do końca związanym betonem, ale trzeba się liczyć z tym, że ścianki na których opierają się siłowniki pierdolną, ale chuj. To się dozbroi i zaleje (a czasem, to po chuj zbroić jak już siłownik znowu na tym się nie będzie opierał i na razie nie pierdolnie samo z siebie). Krycie pęknięć - standard (szpachla, albo dla jeszcze bardziej leniwych - gruba warstwa farby). Odchył na jednym nasuwie 10 cm - chuj tam - później się sprostuje. Trzeba przerwać nasuw bo jakiś debil odwrotnie włożył teflon ("płytka" używana w trakcie nasuwu, wkładana między most, a podporę, na której zainstalowane są specjalne ślizgi - z jednej strony gumowa, a z drugiej natłuszczona warstwa śliskiego teflonu), a w tym czasie cała konstrukcja nie do końca związanego betonu wygina się, bo wypchnięty układ wisi w powietrzu nie opierając się jeszcze o podporę na której ma stanąć. A żeby wyciągnąć źle włożony teflon trzeba podnieść kolejnym siłownikiem most na danej podporze co zajmuje trochę czasu. Niby nowe technologie, wypychanie, sprężanie stalowymi linami i inne pierdoły, a wykonanie po staremu - spierdolone.