59-letni Siergiej Rukin z Nowosybirska po zdiagnozowaniu nieuleczalnego raka wziął sprawy w swoje ręce...
59-letni Siergiej Rukin z Nowosybirska po zdiagnozowaniu nieuleczalnego raka wziął sprawy w swoje ręce...
Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Ja bym chyba się nażarł jakiś narkołyków i zachlał się pod korek, albo rzucił z jakiegoś wieżowca lub wysokiego mostu w efektowny sposób (3 salta i lądowanie telemarkiem).
W łeb bym sobie raczej nie strzelił, bo przy moim celu i szczęściu to bym pewnie nie trafił i jeszcze bym musiał potem scrolować sadistika dmuchając w taką specjalną rurkę.
Końcowy gest rękoma instruktora wymowny: Kurwa, następny!
Pierdolisz. Szczylu, na 'gestach" się nie znasz - to jest mimika ciała gestykulacja, szczylku, a gestów tam nie było.
Może zrozumiesz.
Stracił gościu kolejnego klienta.
Ile można. Hahhaha
Chyba że znał gościa i mu ufał (no to się przeliczył)
Powinien stać od strony ręki strzelającej (stoi po przeciwnej). Stojąc po stronie ręki strzelającej miałby jakieś szanse chwycić go za rękę.
Nawet gdyby miał to w dupie, to choćby dla własnego bezpieczeństwa. Nigdy nie wiadomo czy jakiś psychol nie przyszedł który chce cię odjebać. Z tej pozycji miałby szanse bliskie zeru na zablokowanie gościowi ręki lub broni gdyby ten nagle się odwrócił i w niego wycelował. Zwłaszcza że stoi z założonymi rękoma i moim zdaniem ciut za daleko.
Nie tak masowo? Mam nadzieję, że wziąłeś pod uwagę również liczbę osobników? Porównaj sobie ilu ludzi żyje na świecie, a ile jest delfinów. Każdy przypadek zabójstwa delfina na delfinie musisz pomnożyć przynajmniej kilka tysięcy razy i wtedy porównywać ludzi z delfinami. Musisz także wziąć pod uwagę, że większość zabójstw ludzi nie jest dla zabawy, a pod wpływem emocji i/lub substancji psychoaktywnych.
no wlasnie , ludzie zabijaja z innych powodów wiec jak mozna zwierzeta porownywac? ps. zdarza sie ale nie z powodow ideologicznych typu "ja mam racje on nie ma racji" jesli uwazasz ze to nie prawda to np. przyjmij do wiadomosci ze czarna ksiega komunizmu szacuje ok 100-120mln ofiar
ćwiczą umiejętności , zabiają dla zabawy. ale nie tak masowo jak to robią ludzie
prawie się z tym zgadzam, dochodzi jeszcze to że teraz mamy dostęp do różnych technologii które często wykorzystujemy w sposób głupi a ludzie widząc jedną osobę która robi coś innego niż reszta (np. cos glupiego) powtarza takie zachowanie aby się wyróżnic z tej masy jaką teraz jesteśmy , po za tym większość ludzi raczej to egoiści i aby napchać swoje pragnienia zrobią wszystko nie czując empatii, a polityka i politycy dzielą ludzi po to byśmy walczyli ze sobą jeszcze bardziej dając im mozliwosci od odwracania glowy od prawdziwych problemów oraz zwiekszajać jeszcze bardziej egoizm wsrod ludzi
egoizm, jako myślenie o sobie - jako kierowanie się swoimi potrzebami - to raczej rzecz wspólna dla każdego. różnica polega w rozpoznaniu tych potrzeb. jeden widzi i czuje swój sukces w sukcesie bliskich mu osób, inny w sukcesie tych dalszych, a jeszcze inny, w skrajnym przypadku jedynie w sukcesie swoim własnym (antagonista/socjopata) i to zależy od siły więzi społecznych ale chyba nie tylko. takie zróżnicowanie powinno istnieć naturalnie, bo zwiększa szansę gatunku na przeżycie - ci "samolubni" mają większe szansę na przetrwanie w trudnych warunkach, a ci "altruistyczni" mają większe szanse na rozwój grupy/stada w warunkach dostatku. hipoteza istnienia takiej mitochondrialnej ewy wskazuje, że ludzie, minimum raz, byli już na skraju wymarcia ok 200tys lat temu, więc egoistyczne szuje mogą się czasem przydać (zapierdolić resztki zapasów, zabrać babe, uciec, przetrwać, zamiast ginąć z głodu z całym stadem - takie sytuacje musiały się zdarzać). ale to biologia, a nasza dzisiejsza kultura promuje samolubne podejście w niezdrowych proporcjach, abyśmy za bardzo nie wyrośli, bo szybko rozwijające się grupy trudno jest kontrolować. niestety nie muszą się przy tym zbytnio starać, bo sama ilość ludzi dookoła skłania nas w tym kierunku, taka społeczna entropia.
a przy tym wszystkim, jak mawia klasyk: społeczeństwo poddawane jest socjotechnicznej kontroli dużych ośrodków opiniotwórczych.
Generalnie tak się nie robi. Mógł ubrudzić instruktorowi koszulkę.
Zjeby, zamiast rzucić się z urwiska jak spartańskie odpady, każą po sobie sprzątać. Wszystkie kurwy, co na torach każą czekać pasażerom na prokuratora, parapeciarze, balkonowcy, czy im podobni - powinni być wskrzeszani i za karę dożyć starości w cierpieniach przez które się zajebali. Tych z urwisk szanuję. Ekologizm idzie - a ci przynajmniej przydają się na kompost dla lokalnej flory i pokarm dla fauny. No ale bez tych pierwszych nie byłoby sadola, więc mam nadzieję, że jeśli ktoś to czyta, to czeka gdzieś w szczerym polu, w warsie, przy sadolu.
zgadza się. chyba jedynie szympansy odpierdalają taki szajs (edit: ok. delfini również), co, być może, ma związek z umiejętnością abstrakcyjnego myślenia, (którą delfini też posiadają) co pozwala im tworzyć w głowie przysłowiowe "z igły widły" i odbierać bodźce z różną, często nieadekwatną intensywnością, więc zdarza im się rozszarpać w dziesięciu jednego ze swoich. a może to tylko sztuczka/teatr umysłu, który ułatwia im (i nam) podjęcie decyzji o likwidacji najsłabszego ogniwa, zagrażającego stadu, podając nam przy tym uproszczone powody i motywacje, jak zabawa/złość.
zawsze mi się wydawało, że takie szerokie konflikty i patologie społeczne biorą się z tego, że nasze mózgi nie zdążyły, w ciągu kilku tys. lat przywyknąć do życia w tak dużych grupach. Dawniej ludzkie plemiona łowiecko zbierackie były ograniczone przez ilość pokarmu na danym terenie, więc prawdopodobnie przez miliony lat żyliśmy w grupach max 100 osobowych, bo nie był co żreć i do tego jest przyzwyczajony nasz mózg. gdybyśmy dziś znali jedynie 100 osób w całym życiu, to wiedzielibyśmy jaka jest rola każdej z tych osób, znalibyśmy ją dobrze, więc traktowalibyśmy siebie jak jeden organizm, a nikt przecież nie rzuca się z dzidą na własną rękę/nogę.
uprawa roli i rozwój hodowli sprawił, że plemiona zaczęły bardzo gwałtownie rosnąć i w miejscu "rozumienia siebie wzajemnie" musiały powstać syntetyczne spoiwa typu religie i bardziej skomplikowane prawo. Dziś, znając/mijając/słysząc tysiące różnych osób każdego roku, zwyczajnie nie jesteśmy w stanie pomieścić tego w pamięci wraz z przypisanymi rolami, które moglibyśmy rozumieć, więc nie traktujemy się już jak jeden organizm, a bardziej jak sąsiednie plemiona (poza kręgiem rodziny i najbliższych), więc rywalizujemy ze sobą na różne sposoby.
od ponad 10 lat wyznaję taką teorię, ale żaden ze mnie ekspert, więc proszę mnie poprawić, jeśli się mylę
astrologowie ogłaszają tydzień kultury na sadolu! przyrost paranauki +10
muszę przyznać ci rację, bo moja teoria wygląda podobnie iż za rozwojem technologicznym rozwój mózgu przeciętnego człowieka nie nadąża
gościu to był zwykły tchórz i cienias
Tchórz i cienias, bo żeby uniknąć bezsensownego bólu i innych cierpień związanych z nieuleczalną chorobą wybrał szybki koniec? Jak bardzo niedojebany jesteś?
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów