A potem tatuś z mamusią.
-Ale czemu ktoś to zrobił?Przecież Sebuś taki grzeczny był.
Chuj w nich.
Poznałem jakiś czas temu ,takiego starszego gościa.Mruk w chuj.Około 80 lat.Wioska,ostatnia chata,las,pole i spokój w chuj.Zajebiście.Jego syn opowiadał jak go kiedyś stary poprosił o gruby mazak.Na chuj mazak,zapytacie?Ot syn ten,jakiś czas później poszedł do lasu (swego prywatnego),tak wieśniaki maja lasy.Więc poszedł zrobić przecinkę w tym lesie.Wychodząc z zarośli wjebał się na drut rozciągnięty w poprzek ścieżki.Miedziany drut? Po chuj ktoś,miedziany ..?
Wyjaśniło się chwilkę później.Na drzewie,gwoździami przybita deska i fioletowym mazakiem napisane.
NASTĘPNY BĘDZIE KOLCZASTY.
Ojca o nic nie pytał.Tylko stwierdził (później w rozmowie ze mną) że to prawda,jakiś czas temu zrobiło się jakby ciszej w weckendy.
Nie wiem na 100% czy jest to prawdziwa historia.Ale dziadek mruk wyglądał na takiego że mógłby to zrobić bez zmrużenia oka. Szacun dla dziadka na pożegnanie przybiłem.Na koniec powiedział tylko do mnie.
-Jak zjebałeś,to wiem czym jeździsz.
Cool story, bro!
u mnie w lesi gdzie spacerowalo sporo osób był problem z takie spierdolinami. na szczescie ktos rozwiesił linki stalowe
Hmm...
Linki stalowe.
Zwierzęta się zaczepiają, a nawet i boją do tego podchodzić. Drzewa w to wrastają. Rdzewieje. Truje glebę. Chujowo wygląda nawet na prywatnych spacerach. Samemu można wywinąć chodząc na grzyby.
Ale że się crossowy gimbus raz na kilka tygodni wyjebie to warte hajsu i minusów...? Szczerze?
Wolałbym zwyczajnie spisać tablice rejestracyjne i zgłosić na psach wejście na teren prywatny. W przypadku wioski - pójść też do rodziców. Nic tak nie przekona gnojka, jak groźba zabrania mi Crossa a choć zwierzęta i rośliny nie cierpią.
Lubię siedzenie po lasach, rozkładanie się z obozem w dzikich terenach, spanie w lesie i dbanie o czystość, także po moim własnym pobycie. No chyba by mnie chuj strzelił, gdybym idąc po drewno na opał zebrane z gleby połamał sobie nogi, bo jakiś niedojebany właściciel lasu ani nie oznaczył jasno i twardo granicy, za którą jest zakaz wstępu (a bywa w Polsce, że to dosłownie "granica drzewo o drzewo" z państwowymi), ani nie oznaczył że wisi linka.
Ja nie zawiniłem wejściem na teren nieoznaczony (taki wymóg, a owszem, jest). Właściciel nie zawinił, że na swoim terenie coś zrobił. Więc kto zapłaci za połamaną nogę?
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów