Witam, chciałbym się podzielić sytuacją, która miała miejsce jakiś czas temu.
Otóż pewnego ciepłego dnia poszedłem się najebać z kumplami. Miałem wtedy niecałe 18 lat. Do osiemnastki brakowało mi 2 miesiące, więc nie byłem jeszcze pełnoletni.
Wróciłem pijany na chatę, otworzyłem szeroko okno bo w moim pokoju było dość gorąco, rozebrałem się i zasnąłem.
Rano wstaję, drapię się po jajach i czuje ze coś jest nie tak.
Na worze miałem coś kurwa serio dziwnego.
Schodzę na dół, mówie mamie że muszę jechać do szpitala.
Oczywiście nie chciała ze mną pojechać dopóki nie powiem jej o co chodzi. No to jej mówię, że coś mam nie teges na jajach i wole jechać z tym do lekarza. Na to przyszedł mój ojciec. Powiedział że to może nic takiego, ale byłem tak zdenerwowany, ze pokazałem mu to coś. Jak to zobaczył kazał mi jak najszybciej udać się do szpitala.
Po dwóch godzinach czekania na przyjęcie na izbie przyjęć wchodzę do lekarza. Mówię mu o co chodzi. On patrzy na mnie i się pyta czy aby na pewno nie powinienem iść na izbę dla dorosłych, ale jak już wspominałem nie miałem 18 lat, a co za tym idzie moja mama musiała wejść ze mną.
Kładę się, ściągam gacie, lekarz spogląda i pierwsze pytanie: "Czy można wykluczyć jedną najbardziej możliwą przyczynę"
Odpowiedziałem, że wolałbym nic nie wykluczać tak od razu. Dopiero wtedy pozwolili mojej mamie opuścić gabinet. Powiedzieli mi, że prawdopodobnie mam kiłę, ale jeszcze zawołają kogoś bardziej doświadczonego. Przyszedł jakiś kolejny doktor, patrzy i mówi to co oni, że kiła.
W tym momencie miałem przed oczami wizje kilku lat leczenia kiły, wyklęcie ze społeczeństwa i w ogóle szereg wydarzeń związanych z tą kiłą.
Dostałem skierowanie do urologa. Musiałem czekać kolejne dwie-trzy godziny. W tym czasie moja mama zdążyła zbluzgać mnie od kurwiarzy, powiedzieć ze już nigdzie z domu nie wyjdę itd.
To były bardzo ciężkie godziny mojego życia, na prawdę nie życzę tego nikomu.
W końcu wchodzę do urologa, ściągam gacie a ten po sekundzie mówi: "coś pana ugryzło, niech pan się maścią borną posmaruje to zejdzie"
Kurwa mać, co?
Wracam do domu wysmarowany już tą maścią, wchodzę do pokoju, patrze na łózko, a tam na wysokości jajec leży zabity, wielki jak skurwysyn pająk.
Otóż pewnego ciepłego dnia poszedłem się najebać z kumplami. Miałem wtedy niecałe 18 lat. Do osiemnastki brakowało mi 2 miesiące, więc nie byłem jeszcze pełnoletni.
Wróciłem pijany na chatę, otworzyłem szeroko okno bo w moim pokoju było dość gorąco, rozebrałem się i zasnąłem.
Rano wstaję, drapię się po jajach i czuje ze coś jest nie tak.
Na worze miałem coś kurwa serio dziwnego.
Schodzę na dół, mówie mamie że muszę jechać do szpitala.
Oczywiście nie chciała ze mną pojechać dopóki nie powiem jej o co chodzi. No to jej mówię, że coś mam nie teges na jajach i wole jechać z tym do lekarza. Na to przyszedł mój ojciec. Powiedział że to może nic takiego, ale byłem tak zdenerwowany, ze pokazałem mu to coś. Jak to zobaczył kazał mi jak najszybciej udać się do szpitala.
Po dwóch godzinach czekania na przyjęcie na izbie przyjęć wchodzę do lekarza. Mówię mu o co chodzi. On patrzy na mnie i się pyta czy aby na pewno nie powinienem iść na izbę dla dorosłych, ale jak już wspominałem nie miałem 18 lat, a co za tym idzie moja mama musiała wejść ze mną.
Kładę się, ściągam gacie, lekarz spogląda i pierwsze pytanie: "Czy można wykluczyć jedną najbardziej możliwą przyczynę"
Odpowiedziałem, że wolałbym nic nie wykluczać tak od razu. Dopiero wtedy pozwolili mojej mamie opuścić gabinet. Powiedzieli mi, że prawdopodobnie mam kiłę, ale jeszcze zawołają kogoś bardziej doświadczonego. Przyszedł jakiś kolejny doktor, patrzy i mówi to co oni, że kiła.
W tym momencie miałem przed oczami wizje kilku lat leczenia kiły, wyklęcie ze społeczeństwa i w ogóle szereg wydarzeń związanych z tą kiłą.
Dostałem skierowanie do urologa. Musiałem czekać kolejne dwie-trzy godziny. W tym czasie moja mama zdążyła zbluzgać mnie od kurwiarzy, powiedzieć ze już nigdzie z domu nie wyjdę itd.
To były bardzo ciężkie godziny mojego życia, na prawdę nie życzę tego nikomu.
W końcu wchodzę do urologa, ściągam gacie a ten po sekundzie mówi: "coś pana ugryzło, niech pan się maścią borną posmaruje to zejdzie"
Kurwa mać, co?
Wracam do domu wysmarowany już tą maścią, wchodzę do pokoju, patrze na łózko, a tam na wysokości jajec leży zabity, wielki jak skurwysyn pająk.