
Na szczęście kierująca zdołała wycofać samochód i uniknąć tragedii. Za swoje lekkomyślne zachowanie została ukarana wysokim mandatem.
nie ma logiki w tym co mowisz. po co wOrdy miały by przepuszczac bo zapłacone jak nie przepuszcza to zapłaci drugi raz. siedze blisko wordow i tam raczej tak jest.
Dobrze, że nie tylko mnie to tak bardzo wk🤬ia, to Twoje listy dodam coś niby głupiego, ale to jest jedna z rzeczy która irytuje mnie nad wyraz często: ludzie najpierw hamują a potem dają kierunkowskaz, tak jakby nie rozumieli, że robiąc to odwrotnie kierowca za nimi od razu będzie wiedział, że zaraz zaczną hamować i będzie mógł sam się przygotować, niby pierdoła ale w zatłoczonym mieście to tak ułatwia życie.. no nic, mam 36 lat i prawko od 5lat a czasem mam wrażenie, że ludzie w ogóle się nie rozwijają jako kierowcy, i jest coraz gorzej
Dlatego patrzy się na dane za kilometr. Które dalej są dla facetów miażdżące.Pozostaje jeszcze kwestia intensywności użytkowania pojazdu.
Jak facet codziennie jeździ kilkanaście kilometrów do roboty, a kobieta raz w miesiącu wyjedzie niedaleko do Biedry na zakupy, to oczywiste jest, że statystycznie częściej może coś na drodze przytrafić się facetowi
podpis użytkownika
Powiedzcie proszę że pogib.Myślę, że może reformy wymagałby system nauki w szkołach nauki jazdy... [...]
[...] W sumie nie wiem, co szwankuje. Czy edukatorzy, egzaminatorzy są do bani lub za liberalni? Czy jako ludzkość kretyniejemy w zatrważającym tempie?...
poziom panie, poziom egzaminu szwankuje, zdaje byle półgłówek bo przecież prawko to społeczny obowiązek,
ludzie durni mogą zdawać po 20, 30 razy aż w końcu się uda. egzamin powinien mieć jakiś ogranicznik czasowy, np nie zdasz 5 razy to musisz odczekać rok klepiąc kolejne kilka godzin teorii i praktyki, a nie że jełopy robią to w opór co dwa tygodnie aż się uda.
wszystkie te egzaminy w Polsce to jest jedna wielka ściema gdzie przeciska się ludzi bo zapłacone, a nie dlatego, że naprawdę potrafią.
do tego na kursach powinno się ludzi maltretować skutkami nieprzestrzegania przepisów, i wbijać do głów, że samochód to nie obowiązek tylko przywilej.
wk🤬ia mnie, że mamy możliwość pokonania kilkunastu kilometrów w paręnaście/dziesiąt minut, a i tak każdy się k🤬a spieszy i to do tego stopnia, że ludzie jadący przepisowo i rozsądkiem są stygmatyzowani jakoby to oni tworzyli korki i niebezpieczne sytuacje, a nie debile co musza dojechać do zderzaka bo przecież 50km/h w mieście to za mało.
w ogóle wszystko co związane z kierowcami mnie wk🤬ia, bo większość widzi czubek swojej maski i nie potrafi zastanowić się, jak mozna sobie i innym ułatwiać i upłynnić ruch, no pop🤬lone to jest, k🤬a mać, a się odpaliłem, k🤬a mać xD
Bez sensu. Wyjaśnienie poniżej:
Tutaj już po prostu mamy do czynienia ze statystyką populacyjną. Jeśli wszyscy mają prawko to ilość wypadków zawsze będzie wysoka.
Poziom edukacji jeśli chodzi o prawo jazdy jest absurdalnie wysoki w Europie, w tym w Polsce. Ludzie oglądając takie nagrania lubią sobie potem filozofować że poziom jest niski i trzeba to zreformować, ale tak na prawdę to jest na odwrót i poziom edukacji jest bardzo wysoki.
Europa to jedyne miejsce gdzie do zdania egzaminu trzeba wyłożyć sporo pieniędzy w relacji do zarobków a potem trzeba skomplikowany proces szkolenia. Trzeba przejść test w obowiązkowej szkole, potem trzeba zrobić 30 godzin jazd w tej samej obowiązkowej szkole, potem przejść test w państwowym ośrodku a na końcu odbyć godzinny test państwowy który zaczyna się od placu manewrowego a potem musimy wykonać 30+ zadań podczas jazdy żeby go zaliczyć.
W takich Stanach Zjednoczonych trzeba jedynie udowodnić że należy się do gatunku aby dostać prawko.
A to się potem nie przekłada za bardzo na statystykę bo z jednej strony niby mają 2x więcej wypadków na jednego kierowcę, ale z drugiej strony statystyczny kierowca w USA w ciągu roku robi 3-4x więcej kilometrów niż Europejczyk co znaczy że mają 2x mniej wypadków na rocznie przejechany dystans.
@:
wszystko co napisałeś nie ma sensu i jest nadinterpretacją o ile nie kłamstwem.
Raz, półgłówki częściej zdają za pierwszym razem i generują mniej wypadków bo mają lepszy refleks niż inteligent na drodze który wie więcej i analizuje za dużo.
Dwa, nikt nie zdaje co dwa tygodnie bo systemy zapchane są tak bardzo że testy praktyczne w większości miejsc można zdać mniej więcej co miesiąc albo dłużej.
Trzy, zdawalność egzaminów to ledwo 50% więc hipoteza o przeciskaniu jest fałszywa.
Cztery, samochód to jest obowiązek nawet jak mieszka się w mieście z dużą infrastrukturą MPK. Cywilizacja rozwinęła się wokoło idei posiadania auta, więc gadanie o przywileju jest trochę naciągane.
Pięć, "czas to pieniądz". Statystycznie w ludzkiej naturze, co wynika z tego że w biologii dąży się go najefektywniejszego zużycia energii i jego oszczędzania, leży spieszenie się. Równie dobrze możesz zakazać pod groźbą więzienia krzywienie się kiedy pijesz z cytryny...
Walczysz z wiatrakami.
Sześć, jak na ironię Ci którzy się podczas jazdy zastanawiają jak innym ułatwić życie to Ci którzy generują wypadki. Najlepszym i najprostszym przykładem jest typowa sytuacja kiedy dwa grzeczne auta chcą się puścić pierwsze. Każdy każdemu ustępuje, po czym oba ruszają, jeden szybciej o ułamek sekundy a potem zaraz rusza drugi i się oba zatrzymują żeby powtórzyć przepuszczanie się. Albo inny typowy przykład, dwa rowery jadąc po wąskiej drodze będąc na kursie kolizyjnym chcą zjechać sobie z drogi i odbijają w tą samą stronę kilka razy aż w końcu muszą się zatrzymać.
Czyli wychodzi na to, że intelektualnie się staczamy. Jakaś przyczyna tak częstego nieogarniętego zachowania musi być...