BluntedAstronaut napisał/a:
Znam wielu gości, którzy mają żonę, dziecko, dobrą pracę i zapalą raz na 2,3 tygodnie dla odstresowania się w tym pojebanym i zaganianym życiu. Wszystko jest dla ludzi ale z umiarem a codziennie jaranie niszczy tak samo jak codziennie picie wódki dlatego mam bekę z młodocianych pseudo-gangsta-raperów, którzy chwalą się ile to shitu nie przejarali
Bez przesady... Nie porównuj wódki z marianem... Ja jaram prawie codziennie (nie, nie jestem "młodocianym pseudo-gangsta-raperem" i nie chwalę się tym, chcę coś tylko wnieść do tematu) i nie sądzę, żebym był na tyle zniszczony (o ile w ogóle jestem, chociaż Twoim tokiem myślenia to nadaję się tylko na odwyk), jak w przypadku, gdybym codziennie napijał czystą Deluxe.
Mam ziomeczka, który jak napije się wódki, dostaje agresora i napierdala nawet własnych kumpli... Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek przeżywał takiego agresywnego tripa po trawce... Oczywiście zgodzę się, że palenie (codzienne) trawki, potrafi człowieka doprowadzić do schizy, ale uwarunkowane jest to przede wszystkim naszą psychiką (w przypadku alkoholu, czy tego chcesz czy nie to się w niego wpierdolisz i już nie wyjdziesz). Niektórzy mogą palić naprawdę dużo i czerpać z tego korzyści (wiadomo, pamięć krótkotrwała szwankuje, jakkolwiek ktoś nie byłby nastawiony), ale inni "zbuchają" się raz zbyt mocno i tak kończy się ich żywot zdrowego psychicznie człowieka. Tak czy inaczej, twierdzenie, że codzienne palenie trawy, robi to samo z głową co codzienne picie wódy, jest jak stwierdzenie, że kutas i cipa to to samo
BLESS YA!
PS. Pale trawę prawie codziennie i prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą (niesamowite?). Próbuję sobie teraz wyobrazić jaką kondycję miałaby moja firma, gdybym dzień w dzień napijał wódeczkę...