Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Widzisz, gdyby Twoj ojciec przekazał Twojej matce, tylko zdrowe geny, to może umiałbyś teraz odróżniać zwykłe obrażanie od wypowiedzi przepełnionej sarkazmem...
Jak rozumiem, to co napisałeś wyżej to też sarkazm?
Skąd się tacy biorą...
A Ty się tak nie napinaj, bo rozwolnienia dostaniesz.
Tytuł jest na początku filmiku, przeoczyłem.
A Ty się tak nie napinaj, bo rozwolnienia dostaniesz.
i tak nie będzie rzadsze niż twoja inteligencja...
To rozumiesz pojęcie "ewolucja"? Jest to przystosowywanie się do warunków, w jakich dany organizm przebywa. Zresztą teoria ta ma u założenia już 20 aksjomatów, z których ciągle jest rozbudowywana. "Bezkierunkowy proces"? Zamilcz, jeśli nie wiesz o czym mówisz.
Nie, nie jest. Ewolucja, to proces zmieniania się organizmów w czasie. Nawet nie chciało Ci się zajrzeć do wiki, a pisząc 'ewolucja' masz na myśli popularną jej formę, nie to, czego tak na prawdę to słowo dotyczy. To kto z nas zamilknie?
Jakże mogłoby być jakieś inne kryterium użyteczności nauk szczegółowych o faktach, jeśli nie właśnie doświadczenie: czy to empiryczne, czy to intelektualne? A te nie wyciągają zarazem wszystkich cech danego bytu: jesteśmy znów więc skazani na koherentność w nauce.
O jakich koherentnościach piszesz? Jak dla mnie próbujesz rozszerzyć kryteria naukowości daleko poza przyjęte normy. Chyba nadal najlepszym kryterium naukowości jest falsyfikowalność.
A czym się różni według ciebie nauka humanistyczna, od nauki ścisłej? Czyżby takich kryteriów nie było?
Polecam Poppera. Nie istnieje nauka humanistyczna, jej wyniki nie są falsyfikowalne. Humanizm to humanizm. Zaraz może jeszcze filozofię nazwiemy nauką?
Filozofowie stworzyli metodologię nauki.
Ale naukę tworzyli również - pomijając już znanych matematyków: Talesów, Pitagorasów, Kartezjuszów, Leibnizów, w nauce doświadczalnej sukcesy również mieli:
Arystarch z Samos, pitagorejczyk, stworzył system heliocentryczny, w którym ziemia (oczywiście okrągła) kręci się dookoła słońca (nijaki Kopernik później z jego prac czerpał); Newton, który sam siebie określał mianem filozofa (jego badania przeprowadzane były również "metodą filozoficzną"). I tak dalej...
Owszem, stworzyli metodologię. Udział miał tu też Popper, Kuhn, a nawet Feyerabend. Część z wymienionych przez Ciebie tworzyła też naukę. Tylko cóż to ma do rzeczy? Fakt dokonania przełomu w dziedzinie naukowej nie świadczy, że wszystko, co człowiek robi, nazywa się od razu nauką. Np. Leonadro był malarzem i 'inżynierem', ale rozgraniczamy te dziedziny.
Pokory trochę.
Nie, nie jest. Ewolucja, to proces zmieniania się organizmów w czasie. Nawet nie chciało Ci się zajrzeć do wiki, a pisząc 'ewolucja' masz na myśli popularną jej formę, nie to, czego tak na prawdę to słowo dotyczy. To kto z nas zamilknie?
O jakich koherentnościach piszesz? Jak dla mnie próbujesz rozszerzyć kryteria naukowości daleko poza przyjęte normy. Chyba nadal najlepszym kryterium naukowości jest falsyfikowalność.
Polecam Poppera. Nie istnieje nauka humanistyczna, jej wyniki nie są falsyfikowalne. Humanizm to humanizm. Zaraz może jeszcze filozofię nazwiemy nauką?
Owszem, stworzyli metodologię. Udział miał tu też Popper, Kuhn, a nawet Feyerabend. Część z wymienionych przez Ciebie tworzyła też naukę. Tylko cóż to ma do rzeczy? Fakt dokonania przełomu w dziedzinie naukowej nie świadczy, że wszystko, co człowiek robi, nazywa się od razu nauką. Np. Leonadro był malarzem i 'inżynierem', ale rozgraniczamy te dziedziny.
Przecież nie dyskutujemy o terminie 'ewolucja', a ewolucjonizmie. Pisząc "ewolucjonizm to...", mam na myśli: "teoria ewolucjonizmu to...". Prosta metonimia. I skoro wcześniej wiedziałeś o czym mówię, czemu teraz, okazuje się, nie wiesz? Odwracanie słowa do góry nogami?
Żeby ilość falsyfikatorów przekładać się miała na wartość naukową, najpierw teoria musi wydawać się koherentna, by nie odrzucić jej przed doświadczeniem.
To są definicje wyłącznie Poppera, nie ogółu. Przecież w tym samym artykule, jak sam wiesz, Popper doszedł do wniosku, że świat naukowy przyjął kryteria psychologiczne do weryfikacji teorii - kryterium elitarystyczne.
Nauki humanistyczne niewątpliwe badają swój obszar zainteresowań. Czemu Popper ma być lepszym arbitrem, niż choćby profesorowie danych dziedzin nauki?
Tak, tyle, że współcześni epistemologowie nie mają takiego wpływu na naukę, jak kiedyś mieli filozofowie starożytni, średniowieczni, czy nowożytni: nie mają nawet takiego roszczenia, by przyjąć filozofię do towarzystwa nauk.
Ja powiem tak, wierzę w Boga, i mnie tak na prawdę nie obchodzi to, czy ktoś inny wierzy czy nie. Owszem, mogę z ateistą pogadać, podyskutować na ten temat, ale podobnie jak ateiście ciężko znaleźć katolika który używa tylko merytorycznych argumentów nie schodząc na poziom ad personam, tak samo mnie ciężko jest znaleźć takich ateistów. Dość szybko wyczerpują zasób argumentów, i zaczynają starać się wmówić mi, że jestem debilem, bo nauka nie potrafi dowieść istnienia Boga.
Dla normalnych ateistów mówię taką historię (bo z tymi wojującymi nie mam ochoty dyskutować):
W czasach PRL-u była próba dechrystianizacji. No i przychodzi taki jeden komunista i mówi:
- Ja wam udowodnię, że Boga nie ma. Mówicie że Bóg stworzył świat, ale to mogę zrobić i ja.
Wziął miskę, wodę, nawrzucał jakichś substancji, zamieszał i podłączył do prądu, i powiedział, że oto stworzył jakąś formę życia. Na to jedno z dzieci powiedziało, że nie rozumie. No to on jeszcze raz powtórzył czynność. I to dziecko mówi:
- Ok, no to skoro Boga nie ma, to kto na początku to wszystko zamieszał i podłączył pod to napięcie.
Inna sprawa, że Ateiści czytają Biblię dosłownie, podobnie jak część powalonych katolików. Tymczasem Biblii nie można tak czytać, to jest jedna wielka alegoria. Bóg nie stworzył świata w 7 dni, tak jak to punktują Ateiści i Darwiniści walczący z mitem szybkiego stworzenia świata. Tego nie można tak czytać, podobnie jak wielu innych fragmentów pisma świętego.
Na razie tyle...
Na szczęście my ateiści mamy Darwina i jego teorię ewolucji. Mówi ona, że KAŻDA istota na tym świecie podlega procesowi ewolucji. Zaś proces ten praktycznie nigdy się nie skończy, bo nie nie ma takiego czegoś jak istota doskonała. Tak więc wasza teoria boga-konstruktora jest z góry na przegranej pozycji, bo po pierwsze skądś ten bóg musiał się wziąć. A po drugie założywszy, że jest chociaż w połowie tak potężny jak go przedstawiacie, to zgodnie z zasadą Darwinizmu musi mieć jakichkolwiek przodków z których wyewoluował. Tak więc jak wy pytacie się skąd wziął się ten świat, to ja się pytam a skąd wziął się wasz bóg?
Przecież nie dyskutujemy o terminie 'ewolucja', a ewolucjonizmie. Pisząc "ewolucjonizm to...", mam na myśli: "teoria ewolucjonizmu to...". Prosta metonimia. I skoro wcześniej wiedziałeś o czym mówię, czemu teraz, okazuje się, nie wiesz? Odwracanie słowa do góry nogami?
Ewolucjonizm odnosi się do kilku dziedzin. Źródła ma w biologii i tylko tam można o nim mówić. Reszta to próba przyjęcia jakiegoś toku myślenia na grunt, na którym wcale nie musi się sprawdzać. Zapytuję więc ponownie: gdzie w dziedzinie biologii istnieją aksjomaty z zakresu ewolucjonizmu? Gdzie tam jest stwierdzenie o przystosowywaniu się? O kierunkowości? Któryś z nas miał zamilczeć, czekam na choć jeden cytat.
Żeby ilość falsyfikatorów przekładać się miała na wartość naukową, najpierw teoria musi wydawać się koherentna, by nie odrzucić jej przed doświadczeniem.
Nie falsyfikator, a falsyfikowalność. W ogóle znasz jakieś kryteria naukowości, czy rzucasz podobnymi słowami?
To są definicje wyłącznie Poppera, nie ogółu. Przecież w tym samym artykule, jak sam wiesz, Popper doszedł do wniosku, że świat naukowy przyjął kryteria psychologiczne do weryfikacji teorii - kryterium elitarystyczne.
Nauki humanistyczne niewątpliwe badają swój obszar zainteresowań. Czemu Popper ma być lepszym sędziom, niż choćby profesorowie danych dziedzin nauki?
Tak, tyle, że współcześni epistemologowie nie mają takiego wpływu na naukę, jak kiedyś mieli filozofowie starożytni, średniowieczni, czy nowożytni: nie mają nawet takiego roszczenia, by przyjąć filozofię do towarzystwa nauk.
Upierasz się na kryteria weryfikacji teorii, a ja ciągle piszę o kryterium przyjęcia czegokolwiek w krąg nauki. Może polecę cytatem:
"Teoria opisująca pewien aspekt rzeczywistości, zjawisko czy zdarzenie historyczne, aby móc być uznaną za naukową, musi spełniać następujące kryteria:
Musi zostać ogłoszona publicznie i musi być możliwe zapoznanie się szerokiej społeczności z treścią teorii.(...)
Teoria musi czynić przewidywania, im bardziej spektakularne tym lepiej. Im bardziej precyzyjnie teoria przewiduje wyniki doświadczeń lub konsekwencje zdarzeń, tym bardziej jest ona podatna na falsyfikację.(...)
Przewidywania teorii muszą być zgodne z uznanymi za obowiązujące teoriami i wiedzą. Kryterium to jest nieostre, gdyż można wyobrazić sobie rewolucyjną teorię wypowiadającą przewidywania o szerokim zakresie i kompletnie negującą istniejącą wiedzę (czasem jako przykład podaje się teorię względności Einsteina, jednak ona nie tyle negowała co uogólniała istniejące teorie). Jednak im bardziej teoria jest niezgodna z istniejącą wiedzą, tym bardziej rewolucyjne muszą być jej przewidywania, aby pozostała teorią naukową. Tym samym np. kreacjonizm, stwierdzając, że świat żywy został zaprojektowany i stworzony w pojedynczym akcie tworzenia przez istotę nadnaturalną, w taki sposób, że nie pojawiają się odstępstwa obserwacyjne od przewidywań teorii ewolucji, jest teorią nienaukową.
Falsyfikowalność – jeśli hipoteza posiada powyżej wymienione cechy, to aby być teorią naukową, musi dopuszczać efektywnie falsyfikowalność, to znaczy musi w ramach tej teorii istnieć przewidywany wynik eksperymentu, wyjaśnienie zjawiska lub konsekwencji zdarzenia, który umożliwia stwierdzenie, że teoria jest błędna. Hipoteza, wedle której Słońce zbudowane jest w całości z węgla, zaś Księżyc z sera, są jak najbardziej teoriami naukowymi. Zostały one jednak obalone (dzięki analizie spektralnej lub lotom na Księżyc), czyli są to nieprawdziwe teorie naukowe. (...)"
Czy ktoś wierzy czy nie to tylko i wyłącznie jego sprawa. Ja nie uznaję siebie za osobę wierzącą i moja rodzina nie ma nic przeciwko. Znają moje zdanie na dany temat i go nie poruszają i już.
Jeśli ktoś uznaje się za osobę wierzącą i dla niego ludzie, którzy nie wierzą to głupcy, heretycy i pomyleńcy to sam zaprzecza własnej wierze... Bo z tego co mi wiadomo to podstawą tej wiary (chrześcijaństwo) jest wolna wola.
Inna sprawa, że Ateiści czytają Biblię dosłownie, podobnie jak część powalonych katolików. Tymczasem Biblii nie można tak czytać, to jest jedna wielka alegoria. Bóg nie stworzył świata w 7 dni, tak jak to punktują Ateiści i Darwiniści walczący z mitem szybkiego stworzenia świata. Tego nie można tak czytać, podobnie jak wielu innych fragmentów pisma świętego.
Na razie tyle...
No bez cudów! Biblię napisało stado pastuchów, w których języku nie istniało nawet słowo alegoria! A nawet gdyby istniało, to nie ten poziom intelektualny. Przeciętny żul spod budki z piwem jest dziś bardziej wykształcony niż te pastuchy. Idź do niego, nich ci napisze jakiś tekst pełen metafor, alegorii itp. a potem niech inny żul, dla którego jest ten tekst przeznaczony odszuka w nim to wszystko. Nie ma szans!
Ale to nie wszystko. Przez całe wieki właściwie WSZYSCY odbierali to dosłownie, łącznie z papieżami, którzy (jak katolicy sami twierdzą) są NIEOMYLNI w kwestiach wiary. I nagle, gdy nauka udowodniła, że świat powstawał przez miliony lat, że bóg nie ujeżdża chmurek na niebie, a głęboko pod jej powierzchnią nie ma żadnego piekła, to wtedy wyskoczono jak filip z konopi z jakimiś alegoriami. No litości! To jest po prostu próba reanimowania trupa.
Tak sobie tlumacz. Katolik wyciaga same absurdalne wnioski, zero faktow. Mnie osobiscie nie interesuje definicja ateizmu. Nie przynaleze do zadnej z przytoczonych grup. Mam swoje zdanie, wierze w nauke, a mity pozostawiam ludziom naiwnym. Nie twierdze tez, ze zawartosc Biblii to glupota lecz fikcja w wiekszosci z madrym przeslaniem.
Ty debilu! Właśnie o takich jak ty pisał Wpadłeś jak gówno w szambo.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów