Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Ewolucjonizm odnosi się do kilku dziedzin. Źródła ma w biologii i tylko tam można o nim mówić. Reszta to próba przyjęcia jakiegoś toku myślenia na grunt, na którym wcale nie musi się sprawdzać. Zapytuję więc ponownie: gdzie w dziedzinie biologii istnieją aksjomaty z zakresu ewolucjonizmu? Gdzie tam jest stwierdzenie o przystosowywaniu się? O kierunkowości? Któryś z nas miał zamilczeć, czekam na choć jeden cytat.
Nie: teoria ewolucji (ewolucjonizm), jest w biologii jedna. Nie jest ona oparta na doświadczeniu empirycznym, a na intelektualnym. Dlatego też niezbędny jej jest pewien zbiór aksjomatów (ale czemu zapragnąłeś nagle, by w biologii miały istnieć aksjomaty ewolucjonistyczne?!), by wyciągać można później z niej wnioski.
Skoro więc nasze operacje myślowe są procesem biologicznym, produkt tych operacji, który u podłoża ma doświadczenia zmysłowe, musi być również procesem biologicznym. A skoro tak jest, to każda teoria jest, zgodnie z teorią darwinowską, przystosowaniem do otoczenia.
Bo, co trudno tobie wytłumaczyć, organizmy mają ewoluować właśnie dlatego, że zmieniają się warunki życia - mają się dostosowywać do nich. I kierunkiem ma być właśnie "najlepsze rozwiązanie" w sensie pragmatycznym. Po co mam tu jakiekolwiek cytaty przywoływać?
Nie falsyfikator, a falsyfikowalność. W ogóle znasz jakieś kryteria naukowości, czy rzucasz podobnymi słowami?
Falsyfikowalność ocenia się na podstawie ilości falsyfikatorów... Niedokładnie czytałeś tego Poppera, co?
Upierasz się na kryteria weryfikacji teorii, a ja ciągle piszę o kryterium przyjęcia czegokolwiek w krąg nauki. Może polecę cytatem:
"Teoria opisująca pewien aspekt rzeczywistości, zjawisko czy zdarzenie historyczne, aby móc być uznaną za naukową, musi spełniać następujące kryteria:
Musi zostać ogłoszona publicznie i musi być możliwe zapoznanie się szerokiej społeczności z treścią teorii.(...)
Teoria musi czynić przewidywania, im bardziej spektakularne tym lepiej. Im bardziej precyzyjnie teoria przewiduje wyniki doświadczeń lub konsekwencje zdarzeń, tym bardziej jest ona podatna na falsyfikację.(...)
Przewidywania teorii muszą być zgodne z uznanymi za obowiązujące teoriami i wiedzą. Kryterium to jest nieostre, gdyż można wyobrazić sobie rewolucyjną teorię wypowiadającą przewidywania o szerokim zakresie i kompletnie negującą istniejącą wiedzę (czasem jako przykład podaje się teorię względności Einsteina, jednak ona nie tyle negowała co uogólniała istniejące teorie). Jednak im bardziej teoria jest niezgodna z istniejącą wiedzą, tym bardziej rewolucyjne muszą być jej przewidywania, aby pozostała teorią naukową. Tym samym np. kreacjonizm, stwierdzając, że świat żywy został zaprojektowany i stworzony w pojedynczym akcie tworzenia przez istotę nadnaturalną, w taki sposób, że nie pojawiają się odstępstwa obserwacyjne od przewidywań teorii ewolucji, jest teorią nienaukową.
Falsyfikowalność – jeśli hipoteza posiada powyżej wymienione cechy, to aby być teorią naukową, musi dopuszczać efektywnie falsyfikowalność, to znaczy musi w ramach tej teorii istnieć przewidywany wynik eksperymentu, wyjaśnienie zjawiska lub konsekwencji zdarzenia, który umożliwia stwierdzenie, że teoria jest błędna. Hipoteza, wedle której Słońce zbudowane jest w całości z węgla, zaś Księżyc z sera, są jak najbardziej teoriami naukowymi. Zostały one jednak obalone (dzięki analizie spektralnej lub lotom na Księżyc), czyli są to nieprawdziwe teorie naukowe. (...)"
Tu kłócimy się o słowa - to wyłącznie kwestia przyjęcia definicji słowa "nauka".
Moim jednak zdaniem historia, czy filologie, czy nawet anatomia (w końcu anatomia jest niefalsyfikowalna; możemy i pod to podpiąć większość nauk przyrodniczych) i inne tego typu, są naukami: mają ściśle wytyczony obszar zainteresowań, i określoną metodę badawczą.
No bez cudów! Biblię napisało stado pastuchów, w których języku nie istniało nawet słowo alegoria! A nawet gdyby istniało, to nie ten poziom intelektualny. Przeciętny żul spod budki z piwem jest dziś bardziej wykształcony niż te pastuchy. Idź do niego, nich ci napisze jakiś tekst pełen metafor, alegorii itp. a potem niech inny żul, dla którego jest ten tekst przeznaczony odszuka w nim to wszystko. Nie ma szans!
Ale to nie wszystko. Przez całe wieki właściwie WSZYSCY odbierali to dosłownie, łącznie z papieżami, którzy (jak katolicy sami twierdzą) są NIEOMYLNI w kwestiach wiary. I nagle, gdy nauka udowodniła, że świat powstawał przez miliony lat, że bóg nie ujeżdża chmurek na niebie, a głęboko pod jej powierzchnią nie ma żadnego piekła, to wtedy wyskoczono jak filip z konopi z jakimiś alegoriami. No litości! To jest po prostu próba reanimowania trupa.
Pieprzysz kolego. Poczytaj o alegorezie chrześcijańskiej.
Na szczęście my ateiści mamy Darwina i jego teorię ewolucji. Mówi ona, że KAŻDA istota na tym świecie podlega procesowi ewolucji. Zaś proces ten praktycznie nigdy się nie skończy, bo nie nie ma takiego czegoś jak istota doskonała. Tak więc wasza teoria boga-konstruktora jest z góry na przegranej pozycji, bo po pierwsze skądś ten bóg musiał się wziąć. A po drugie założywszy, że jest chociaż w połowie tak potężny jak go przedstawiacie, to zgodnie z zasadą Darwinizmu musi mieć jakichkolwiek przodków z których wyewoluował. Tak więc jak wy pytacie się skąd wziął się ten świat, to ja się pytam a skąd wziął się wasz bóg?
Skoro bóg ma być konstruktorem, on ewolucji by nie podlegał: to tak jakby ja miał spłodzić własną matkę.
Skoro więc bóg jest ponadbytem, jego doskonałości dorównać nie można: bo jakże byt ma być doskonały jak ponadbyt?
Nie ma tu więc żadnych sprzeczności.
p.s. Nie jestem Katolikiem.
Skoro bóg ma być konstruktorem, on ewolucji by nie podlegał: to tak jakby ja miał spłodzić własną matkę.
Skoro więc bóg jest ponadbytem, jego doskonałości dorównać nie można: bo jakże byt ma być doskonały jak ponadbyt?
Nie ma tu więc żadnych sprzeczności.
p.s. Nie jestem Katolikiem.
Wedle Twojego założenia konstruktor jest poza "zasadami". Wg. mnie nie, ponieważ te zasady to zbiór elementów i praw dzięki którym ten świat trzyma się kupy. To nie Matrix żeby wyjść z systemu (choć w zasadzie i on miał swoje prawa). Zawsze są jakieś zasady nadrzędne, a jak widać (mówię tu o obserwacjach naukowych) ten świat działa jak jeden wielki zegar. Niby jest w nim wiele części z różnych materiałów ale tak naprawdę wszystkie są od siebie uzależnione. Nawet zegarmistrz tworząc czy też naprawiając tenże zegar musi robić to z zgodnie z pewnymi zasadami, których nie może pominąć. Także sam zegarmistrz podlega tym prawą. Owszem są na pewno jeszcze zasady chemii czy fizyki które dopiero poznamy, jednakże te które już rozumiemy już teraz jasno mówią, że pewnych rzeczy zrobić się po prostu nie da.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów