Historia prawdziwa z własnego podwórka. W pewnej miejscowości w Kujawsko- Pomorskim uczy fizyki pewien Jordańczyk. Tenże ciapaty (choć lubiany przez uczniów) gość wybrał się ze swoją klasą z LO jako wychowawca na pobliski, niedawno wybudowany basen.
Zanim weszli do wody, orzekł im, że on w ogóle jest mistrzem pływania każdym stylem, że u niego we wiosce w Jordanii to w ogóle był zajebisty, wszystkie wioskowe dupy na niego leciały itd. itp. i on zaraz tu im pokaże jak się pływa.
Wszyscy ciekawi czekali co zaprezentuje. A ciapak jak skoczył w wodę to jedynym stylem jaki pokazał był "styl kamienia". (na dno i leżeć). Skończyło się na szeroko zakrojonej akcji ratunkowej i błyskawicznej reanimacji "płetwonurka". A co się okazało? Że ów fizyk pierwszy raz był na basenie ze słodką wodą, bo całe życie pływał w Morzu Martwym...
(Przeżył, uczy do dziś ale na basen już chyba nie chodzi.)
Zanim weszli do wody, orzekł im, że on w ogóle jest mistrzem pływania każdym stylem, że u niego we wiosce w Jordanii to w ogóle był zajebisty, wszystkie wioskowe dupy na niego leciały itd. itp. i on zaraz tu im pokaże jak się pływa.
Wszyscy ciekawi czekali co zaprezentuje. A ciapak jak skoczył w wodę to jedynym stylem jaki pokazał był "styl kamienia". (na dno i leżeć). Skończyło się na szeroko zakrojonej akcji ratunkowej i błyskawicznej reanimacji "płetwonurka". A co się okazało? Że ów fizyk pierwszy raz był na basenie ze słodką wodą, bo całe życie pływał w Morzu Martwym...
(Przeżył, uczy do dziś ale na basen już chyba nie chodzi.)