Richard Burnett z brytyjskiego związku transportowców Road Haulage Association wybrał się ostatnio na dłuższą wizytę w Calais, aby lepiej poznać problemy kursujących na kontynent przewoźników. I choć był on w Calais nie dalej jak rok temu, to, co zobaczył teraz w okolicach portu, przerosło jego najgorsze oczekiwania. Nie będę się tutaj rozpisywał o tym, że imigrantów ciągle przybywa, a do tego stają się oni coraz bardziej agresywni, gdyż dopiero co prezentowałem zdjęcia zniszczonej chłodnicy, wybitych szyb oraz pociętej plandeki, co mówiło samo za siebie. Chciałbym za to zwrócić uwagę na konkretne zjawisko, które dostrzegł pan Burnett. Okazuje się bowiem, że zamiast obóz spod Calais systematycznie usuwać, kompletnie bezczynni Francuzi pozwalają imigrantom na jego coraz bardziej trwałe zasiedlanie.
Pan Burnett twierdzi, że w obozie przybywa konstrukcji z prawdziwego zdarzenia, ewidentnie tworzonych z myślą o dłuższym funkcjonowaniu, a do tego rozwija się zaplecze usługowe, w postaci sklepów, czy też punktów gastronomicznych. Z obozu, w którym jeszcze niedawno było około tysiąca osób, wyrosło po prostu kilkutysięczne miasteczko, w którym żyje się coraz bardziej znośnie. Obecnie żyje tam około 6 tys. osób, czyli tylko dwa razy mniej niż na przykład w całych Koluszkach. Problem jednak w tym, że jest to życie poza jakimkolwiek prawem, bez jakiejkolwiek kontroli, nie mówiąc już o podatkach, które powinny dotyczyć chociażby wspomnianych sklepów.
Wszystko to tylko potwierdza wnioski, które można wyciągnąć z obserwowania sytuacji na drogach – imigranci mogą robić co chcą, pozostają bezkarni, a jedyną grupą, która aktywnie im się przeciwstawia pozostają kierowcy. Przy okazji podsumowania swojej wizyty w Calais pan Richard Burnett wyraził zresztą obawę, że władze Francji wybudzą się z letargu dopiero gdy dojdzie do zamordowania któregoś z kierowców, próbującego bronić ciężarówki. Choć znając Francuzów, i w tej sytuacji mogą oni stwierdzić, że w sumie to nic się nie stało, a tak w ogóle to nie był imigrant tylko tak zwany „Belg”…
źródło: 40ton.net/oboz-w-calais-rozrasta-sie-budynki-sa-coraz-bardziej-trwale-...
Pan Burnett twierdzi, że w obozie przybywa konstrukcji z prawdziwego zdarzenia, ewidentnie tworzonych z myślą o dłuższym funkcjonowaniu, a do tego rozwija się zaplecze usługowe, w postaci sklepów, czy też punktów gastronomicznych. Z obozu, w którym jeszcze niedawno było około tysiąca osób, wyrosło po prostu kilkutysięczne miasteczko, w którym żyje się coraz bardziej znośnie. Obecnie żyje tam około 6 tys. osób, czyli tylko dwa razy mniej niż na przykład w całych Koluszkach. Problem jednak w tym, że jest to życie poza jakimkolwiek prawem, bez jakiejkolwiek kontroli, nie mówiąc już o podatkach, które powinny dotyczyć chociażby wspomnianych sklepów.
Wszystko to tylko potwierdza wnioski, które można wyciągnąć z obserwowania sytuacji na drogach – imigranci mogą robić co chcą, pozostają bezkarni, a jedyną grupą, która aktywnie im się przeciwstawia pozostają kierowcy. Przy okazji podsumowania swojej wizyty w Calais pan Richard Burnett wyraził zresztą obawę, że władze Francji wybudzą się z letargu dopiero gdy dojdzie do zamordowania któregoś z kierowców, próbującego bronić ciężarówki. Choć znając Francuzów, i w tej sytuacji mogą oni stwierdzić, że w sumie to nic się nie stało, a tak w ogóle to nie był imigrant tylko tak zwany „Belg”…
źródło: 40ton.net/oboz-w-calais-rozrasta-sie-budynki-sa-coraz-bardziej-trwale-...