Tzw. fakt autentyczny:
Kumpel pojechał do znajomego. Okazało się, że natrafił na rodzinną imprezę, grill jakiś czy coś koło tego. Towarzystwo dość wesołe, trochę wudżitsu zostało już wypite. Przy jednym z toastów ojciec rzeczonego znajomego (lekko znietrzeźwiony) mówi:
- Widzisz synu, w każdej rodzinie musi się trafić jakiś alkoholik. Pech chciał, trafiło na mnie...
Wypił po tych słowach kieliszek który trzymał w ręku, posmakował, obtarł dłonią usta i dodał:
- Ale widzisz jak ja to robię? Jak bym na skrzypcach grał!
Kumpel pojechał do znajomego. Okazało się, że natrafił na rodzinną imprezę, grill jakiś czy coś koło tego. Towarzystwo dość wesołe, trochę wudżitsu zostało już wypite. Przy jednym z toastów ojciec rzeczonego znajomego (lekko znietrzeźwiony) mówi:
- Widzisz synu, w każdej rodzinie musi się trafić jakiś alkoholik. Pech chciał, trafiło na mnie...
Wypił po tych słowach kieliszek który trzymał w ręku, posmakował, obtarł dłonią usta i dodał:
- Ale widzisz jak ja to robię? Jak bym na skrzypcach grał!