coolfon napisał/a:
A teraz trzeba zadać pytanie co się stało z żołnierzami AK biorącymi udził w operacji po jej zakończeniu i w tym kontekście pomyśleć o wielkim i wspaniałym powstaniu warszawskim. Bo jak dla mnie szefostwo Państwa Podziemnego dalo wyrżnąć elitę narodu niemcom a kacapy stały za Wisłą i się cieszyły
Nareszcie ktoś skrytykował obłędną koncepcję "Burzy" i Powstania Warszawskiego. Piwo, a nawet cały browar! Mało kto wie, że Komendant Główny AK olał instrukcję rządu i Naczelnego Wodza, zakazującą mu wychodzenia z konspiracji i ujawniania się przed Sowietami bez dogadania się z nimi na normalnych warunkach. Bór, wielki wizjoner polityczny, stwierdził, że lepiej się ujawnić, nie widząc chyba, że jest to wystawienie dupy do bicia - najpierw wspólnie z ruskimi wyzwolimy Wilno, Lwów czy Grodno, a potem, co rozumiał każdy logicznie myślący, czerwoni wyaresztują Polaków. Ale nie, choćby i tak się miało stać, lepiej się bić, bez patrzenia na konsekwencje, bez myślenia o tym, czy się opłaca - bić się, bić się, bić. A potem być aresztowanym, katowanym, deportowanym, zabijanym. Ale się bić! Tendencja samobójcza narodu polskiego!
Tendencja, która ujawniła się podczas Powstania Warszawskiego. Wiedząc, że nie ma szans na realną pomoc zachodu, bez porozumienia się z Sowietami, wiedząc o wyaresztowaniu polskich przywódców w Wilnie i Lwowie przywódcy Państwa Podziemnego zdecydowali o Powstaniu w Warszawie. Konsekwencje znamy. Żadnych pozytywnych skutków, śmierć 220 tysięcy ludzi, zniszczone miasto, dokończona eksterminacja elity.
Miał rację prof. Wieczorkiewicz gdy mówił, że trzeba było Bora za tę decyzję postawić przed sądem wojskowym. Mało kto wie, że wzywał też do tego w 1944 r. gen. Anders.
Bić się można i trzeba, ale trzeba też wiedzieć kiedy. Dobry dowódca zanim uderzy podległym sobie oddziałem na wroga najpierw rozezna sytuację, postara się wybrać optymalne pole bitwy, oceni siły przeciwnika. I uderzy tylko wtedy, gdy wie, że ma szansę na zwycięstwo, lub ma świadomość, że jego walka przyniesie korzyść reszcie wojska lub też że nie ma innego wyjścia, że z walką czy bez walki czeka go koniec. Żadna z tych sytuacji nie zachodziła w Wilnie, Lwowie i Warszawie w 1944 roku. Jasne, że Sowieci po zdobyciu Wilna bez udziału Polaków, wyaresztowaliby znaczną część polskich patriotów. Ale nie wszystkich, tak jak się to stało po operacji "Ostra Brama".
Chwała bohaterom, zwykłym żołnierzom. Hańba tym, którzy kazali im walczyć, skazując ich na aresztowanie przez bolszewików.